Jerzy Zięba w poniedziałek prowadził alarmistyczne relacje na żywo na Facebooku, znachor utrzymywał, że "system" chce zniszczyć jego działalność. Zięba, znany z promowania pseudoterapii, uskarżał się, że policja zabezpiecza towar z jego magazynów.
Okazuje się, że policja jest tam za sprawą zawiadomienia Rzecznika Praw Pacjenta w związku z działalnością Zięby. W oświadczeniu przesłanym Gazeta.pl Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wskazuje, że Zięba, jak i członkowie zarządu jego spółki, bez wymaganych zezwoleń sprzedawali produkty lecznicze.
W toku dochodzenia uzyskano opinię biegłych z Narodowego Instytutu Leków, z której wynika, że opis produktów wskazanych w zarzutach, jako jedne spośród wielu oferowanych do sprzedaży za pośrednictwem stron internetowych, należą do kategorii produktu leczniczego
- czytamy w oświadczeniu prokuratury.
Obecnie trwają przeszukania w magazynie firmy Visanto Zięby - policja ma zabezpieczyć składowane tam produkty, a później podda je ekspertyzie, by sprawdzić ich "rzeczywisty skład i charakterystykę".
Zięba na Facebooku relacjonował, że "nie żyje w normalnym świecie" i tłumaczył, że w magazynie ma wydzieloną część na suplementy diety, które nie są własnością jego spółki. - Policjanci mają polecenie zabezpieczyć produkty lecznicze, co samo w sobie już jest hipokryzją, bo żadne z nich żadnym produktem leczniczym nie jest - przekonywał.
Dodawał, że martwi go, że służby chcą "zaaresztować" i "ukraść" produkty, za które już zapłacili niektórzy klienci.
Działajmy z Greenpeace na rzecz ochrony oceanów i ich mieszkańców. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>