Kwiecień, czyli susza, zamiecie pyłowe i rekordowa liczba pożarów lasów. Tak będzie częściej

Od początku roku mieliśmy w Polsce dwa razy więcej pożarów lasów, niż w tym samym czasie rok temu. Susza daje się we znaki rolnikom, a we wtorek kilka województw nawiedziły zamiecie pyłowe. Taka pogoda i jej skutki będą u nas coraz częstsze przez zmiany klimatu.
Zobacz wideo

Te zdjęcia zasypały wczoraj media społecznościowe: drogi znikające w chmurach pyłu, jezdnie przykryte piaskiem, chmury kurzu unoszące się za ciągnikami na wyschniętych polach. Od mniej więcej połowy marca w dużej części kraju nie było znaczącego deszczu, ziemia jest wyschnięta, a wtorkowe wichury poderwały piach i pył. Powstałe zamiecie były na tyle duże, że widać je było z satelity. We wszystkich głównych rzekach poziom wody jest średni lub niski.

Rolniczy związek ZZRR Solidarni już teraz mówi o suszy i apeluje do ministra rolnictwa o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej - podaje branżowy serwis mojarola.pl. Już wcześniej ostrzegał on, że rolnikom grozi susza i "powtórka z zeszłego roku". W liście do Jana Krzysztofa Ardanowskiego rolnicy ze związku piszą, że różne sygnały potwierdzają, ze susza "już jest obecna". 

"Zagrożenie można porównać z najbardziej gorącymi miesiącami lata"

Rolnicy obawiają się strat, a strażacy walczą z ogniem. We wtorek doszło do prawie 370 pożarów lasów. - Najwięcej interwencji było na Mazowszu, Pomorzu Zachodnim i Pomorzu - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP st. bryg. mgr Paweł Frątczak. - To rekordowa liczba. Silny wiatr powodował ich rozprzestrzenianie, część pożarów objęła kilkanaście lub kilkadziesiąt hektarów - powiedział. Kilka z pożarów powstało w wyniku zerwania linii energetycznych. W jednym z takich zdarzeń ranny został strażak ochotnik. Jednak Frątczak podkreślił, że główną przyczyną pożarów w polskich lasach są działania człowieka. 

Rzecznik podkreślił, że w dalszym ciągu utrzymuje się wysokie zagrożenie pożarowe. Poziom zagrożenia jest duży lub średni w praktycznie całym kraju. - Całe woj. pomorskie, warmińsko-mazurskie, podlaskie, a częściowo mazowieckie, lubelskie, wielkopolskie czy kujawsko-pomorskie miały o godz. 9 rano trzeci stopień zagrożenia - powiedział i wyjaśnił, że w ciągu dnia może on wzrosnąć w pozostałych regionach. Ocenił, że w najbliższym czasie sytuacja nie poprawi się, a może nawet pogorszyć - według prognoz pod koniec tygodnia temperatura w ciągu dnia ma osiągać nawet 26 stopni.

- Jest zapowiadany silny wiatr oraz susza. To skutek m.in. tego, że była bezśnieżna zima, wiał wiatr, który przyczyniał się do wysychania, nie było opadów deszczu, panowała wysoka temperatura. To wszystko powoduje, że zagrożenie jest bardzo duże. Obecną pogodę i zagrożenie pożarowe w lasach można porównać z najbardziej gorącymi miesiącami lata

- powiedział rzecznik Straży Pożarnej. Jak poinformował, od początku roku doszło do ok. 3900 interwencji w związku z pożarami lasów, z czego tylko w kwietniu było ich ok. 2800. W całym 2018 roku doszło do blisko 8000 pożarów w lasach, w wyniku których zginęło pięć osób. W tym roku jeszcze przed końcem kwietnia były już dwie ofiary.

"Zmiany klimatycznie silnie dają o sobie znać"

- Sytuacja jest nadzwyczajna. Liczba pożarów lasów (od początku roku do 23 kwietnia - red.) jest dwa razy większa, niż w tym samym okresie w ubiegłym roku i prawie taka, co w całym 2017 roku - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl Rzecznik prasowy Lasów Państwowych Krzysztof Trębski. Zwrócił uwagę, że choć Lasy Państwowe są właścicielem większości lasów w Polsce, to dochodzi tam do mniejszej części pożarów - w tym roku było ich ok. 700. - Zwykle na naszych terenach pożarów jest mniej, są dobrze pilnowane i szybko gaszone. Ale to i tak dużo, mamy dwukrotny wzrost - powiedział Trębski. 

Podkreślił, że wzrasta też przeciętna powierzchnia pożarów objętych ogniem. - W zeszłym roku było to ok. 20 arów, teraz już prawie 40. Bywają lata, że nie zdarza się żaden pożar sklasyfikowany jako duży, czyli o powierzchni powyżej 10 hektarów. Tylko wczoraj w mieliśmy na terenie Lasów Państwowych cztery lub pięć pożarów, które tę wielkość przekroczyły - powiedział. Doszło do nich m.in. w nadleśnictwach Szczecinek, Płońsk i Dąbrowa. - Jeszcze w nocy trwała akcja gaszenia pożaru niedaleko Opoczna, gdzie wstępne szacunki mówią o nawet 100 hektarach - mówił Trębski. 

Rzecznik wyjaśnił, że kwiecień należy do miesięcy, w których wybucha najwięcej pożarów, natomiast to, co dzieje się w tym roku, wykracza poza normę. - Zmiany klimatycznie silnie dają o sobie znać, w lasach są być może nawet bardziej namacalne. Coraz częściej mamy zimy bez śniegu, który wiosną zasila lasy w wodę. Są małe opady deszczu i rosnące średnie temperatury. Od lat jest świadomość, że te wyzwania związane z ochroną pożarową będą coraz większe - powiedział i dodał, że widać to w wydatkach Lasów Państwowych. - Na system ochrony pożarowej wydawaliśmy ok. 80 mln zł rocznie. W zeszłym roku to było już ponad 100 mln zł - dodał. 

Lasy apelują o rozsądek i inwestują w sprzęt

Lasy czarterują samoloty gaśnicze, mają system dostrzegalni, zakupiły też specjalne samochody gaśnicze, które czasem pozwalają leśniczym ugasić pożary bez udziału straży pożarnej i rozwijają system przeciwpożarowy. - Na krótką metę przygotowujemy się doposażając ten system - powiedział rzecznik LP. - Inwestujemy w małą retencję, program udrażniania leśnych strumyków, potoków, ale też tworzenia nowych oczek i zbiorników - dodał. Przede wszystkim dostarczają one wodę do lasów, ale dodatkowo mogą także służyć jako zbiorniki dla strażaków. Obecnie nie ma nigdzie w Polsce zakazu wstępu do lasu związanego z zagrożeniem pożarowym, ale jeśli niebezpieczne warunki będą się przedłużać, to nadleśnictwa mogą je wprowadzić. 

Rzecznik podkreślił, że duże znaczenie ma pomoc ludzi, gdyż nawet w co drugim wypadku to od nich pochodzi pierwsza informacja o ogniu w lesie. Z drugiej strony - zauważył Trębski - to także ludzie prawie zawsze odpowiadają za wywołanie pożaru. Część z tych przypadków to celowe podpalenia, część - działanie nieintencjonalne. Dlatego leśnicy apelują o ostrożność, przestrzeganie zasad (m.in. niepalenia ognia w lesie i 100 m od niego) i informowanie o zauważeniu zagrożenia. Aktualne zagrożenie pożarowe można sprawdzić na stronie bazapozarow.ibles.pl/zagrozenie. - Liczymy, że prognozy się sprawdzą i w weekend spadnie deszcz i majówka będzie deszczowa - powiedział rzecznik. 

Zmiany klimatu przyczynią się do susz i upałów w Polsce

Takie zjawiska pogodowe mogą być związane z globalnymi zmianami klimatu, których skutki odczujemy - i już odczuwamy - także w Polsce. Trzeba pamiętać, by odróżniać klimat od pogody - tak, jak chłodna zima nie oznacza, że klimat się nie zmienia, tak upalny tydzień nie musi być ich bezpośrednim efektem. Wiemy jednak, że zmiany spowodują wzrost temperatur, fale upałów i groźniejsze oraz częstsze susze w naszym regionie. 

 - Zmiana klimatu to największe wyzwanie przed jakim stoi obecnie ludzkość. Polski nie ominą jej dotkliwe skutki. Naukowcy nie mają wątpliwości, że podnoszenie się średniej globalnej temperatury oznacza przedłużające się fale upałów a co za tym idzie nasilenie się zjawiska suszy - komentuje w wypowiedzi dla Gazeta.pl Katarzyna Guzek, rzeczniczka prasowa Greenpeace Polska.

Jak zwraca uwagę, "nawet rządowe dokumenty przygotowane przez Ministerstwo Środowiska zwracają uwagę na to, że w ciągu najbliższych dekad będzie postępowało pustynnienie min. woj. łódzkiego". Mowa o tym w dokumencie "Polityka ekologiczna państwa 2030". Czytamy w nim, że w wyniku zmian klimatu:

"województwo łódzkie będzie zagrożone silnym pustynnieniem oraz równolegle powodziami w dolinach największych rzek regionu, tj. Warty, Pilicy i Bzury. Obszar deficytu wody obejmować będzie znaczną część województwa. (...) . Szacuje się, że na 90% terytorium województwa łódzkiego już teraz istnieje zagrożenie wystąpienia opadów poniżej 400 mm rocznie". 

Według dokumentu ministerstwa "w najbliższych latach skutki zmian klimatu w Polsce mogą stać się coraz bardziej odczuwalne", a ich efekty w naszym regionie obejmą "częstsze ekstrema temperatury, większą intensywność opadów mogącą powodować powodzie o każdej porze roku, wzrost częstotliwości i intensywności huraganów, a także częstsze występowanie susz oraz związanych z tym strat w produkcji rolnej i zwiększonego ryzyka pożarów lasów". Choć do 2030 roku mogą być pewne pozytywne aspekty zmian klimatu, to "dominujące są jednak przewidywane negatywne konsekwencje". 

Z jednej strony będzie coraz bardziej sucho (pomijając krótkie i intensywne opady, które mogą wywołać powodzie), z drugiej zaś - pisze ministerstwo - "coraz częściej będzie można zaobserwować silne wiatry, a nawet towarzyszące im incydentalne trąby powietrzne i wyładowania atmosferyczne, które mogą znacząco wpłynąć m.in. na rolnictwo i budownictwo". Zatem taki widok jak wczoraj - pożary lasów i zamiecie pyłowe - możne stawać się coraz częstszy. 

- Powstrzymanie katastrofy klimatycznej i jej dramatycznych skutków leży w interesie nas wszystkich a my jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może to zrobić. Do tego konieczna jest sprawiedliwa transformacja energetyczna i odejście Polski od węgla do 2030 roku - podkreśla Guzek.

Działajmy razem na rzecz ochrony klimatu. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>

embed
Zobacz wideo
Więcej o: