Szef Związku nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w programie "Tak jest" w TVN 24 skomentował propozycję Mateusza Morawieckiego, który ogłosili w czwartek, że okrągły stół w sprawie zmian w oświacie rozpocznie się w piątek 26 kwietnia o godzinie 12. na Stadionie Narodowym w Warszawie. Jak zapowiedział, w rozmowach mają uczestniczyć rodzice, nauczyciele, związkowcy, eksperci i przedstawiciele opozycji.
Broniarz przyznał, że przedstawiciele ZNP wezmą udział w negocjacjach, ale wyraził wątpliwości dotyczące daty i miejsca spotkania wyznaczanego przez rząd PiS.
Będziemy na rozmowach okrągłego stołu, ale miejsce i data trochę budzą wątpliwości, bo sądziliśmy, że panu premierowi na tyle zależy na tej dyskusji, że zrobi to w możliwie najkrótszym terminie.
Nie wiem dlaczego Stadion Narodowy. Nie przypuszczam, żeby tam było 60 tysięcy uczestników tego okrągłego stołu [tyle osób mieści stadion - red.]
- mówił Broniarz. Jak dodał, 26 kwietnia to jest "dosyć odległy termin", będący jednocześnie dniem zakończenia roku szkolnego w szkołach ponadgimnazjalnych.
Na pytanie, czy wybór na miejsce negocjacji Stadionu Narodowego może sugerować, że rząd PiS chce pokazać, że "to ma być bardziej show, a nie rozmowa o potrzebach", szef ZNP odparł: - Jeżeli ma być taka formuła, to tym bardziej dobrze, że woleliśmy rozmawiać na tematy płacowe tu i teraz, w ramach Rady Dialogu Społecznego - powiedział, dodając, że na Stadionie Narodowym "zapewne nie byłoby ani klimatu ani możliwości do takiej rzeczowej, merytorycznej dyskusji".
Broniarz podkreślił, że decyzje ws. kontynuowania bądź zawieszenia strajku zostanie podjęta w najbliższy wtorek, a klasyfikowanie uczniów jest suwerenną decyzją komitetów strajkowych i rad pedagogicznych - Mówiliśmy o tym problemie od 10 stycznia, rząd go bagatelizował - powiedział.