Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola wszczęła śledztwo w sprawie ataku na plebanii kościoła Św. Augustyna, do którego doszło w czwartek przed godziną 17. Napastnik - 38-letni Jan B. - po wejściu na teren plebanii zadał kilka ciosów 64-letniemu mężczyźnie. Ciężko pobity mężczyzna mimo reanimacji zmarł. To ojciec jednego z księży, który wychodził właśnie od spowiedzi. Pomocy atakowanemu próbował udzielić ksiądz, który również został zaatakowany przez napastnika - otrzymał kilka ciosów w twarz, jego stan jest dobry.
Czytaj też: Atak na plebanii na Muranowie. Zginął ojciec jednego z księży. Kardynał Nycz: to dla mnie szok
Z najnowszych informacji wynika, że napastnik nie użył żadnego narzędzia - pobił 65-latka na śmierć, wielokrotnie zadając mu ciosy pięściami, a następnie przewrócił na posadzkę, w którą mężczyzna uderzył głową. Był jednym z parafian, księża go znali.
- Pobił go na śmierć. Był w takim szale, że policjanci nie mogli sobie dać rady w ogóle z nim, nie mogli związać ani zakuć w kajdanki - opisywał proboszcz parafii w rozmowie z telewizją TVN24.
Z informacji, do których dotarła Wirtualna Polska wynika, że napastnik na kilka godzin przed atakiem przyjechał do kościoła św. Agustyna. Przyjął komunię świętą i modlił się, a następnie pojechał do domu. Gdy wrócił, doszło do ataku w przedsionku na plebanii. Jak opowiada proboszcz parafii, wcześniej Jan B. bywał w kościele wielokrotnie. Twierdził, że nawrócił się po rozwodzie z żoną.
Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie w rozmowie z Gazeta.pl informuje, że są już znane wstępne wyniki sekcji zwłok zaatakowanego mężczyzny.
Dysponujemy już wstępnym protokołem sekcyjnym. Wynika z niego, że przyczyną śmierci były rozlegle obrażenia czaszkowo-mózgowe powstałe w wyniku ciosów zadawanych przez napastnika
- przekazał Łapczyński.
W piątek przed południem prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie.
Wszczęto śledztwo w kierunku zabójstwa pokrzywdzonego poprzez zadanie mu uderzeń skutkujących licznymi obrażeniami głowy oraz w sprawie spowodowania obrażeń ciała na okres powyżej siedmiu dni u księdza, który próbował obezwładnić napastnika
- poinformował prokurator Łapczyński.
Śledczy informują, że 38-letni napastnik trenował sztuki walki, jest dobrze zbudowany i silny. Nie usłyszał jeszcze zarzutów ani nie został przesłuchany, bo po zatrzymaniu przez policję stracił przytomność i przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej w jednym z warszawskich szpitali. Pobrano od niego materiał do badań na zawartość alkoholu i innych środków odurzających. Wyniki nie są jeszcze znane.