Jak podaje portal tvnwarszawa.pl, kierujący karetką próbował wyjaśnić przyczyny wypadku, do którego doszło w Pruszkowie. 60-letni mężczyzna kierujący ambulansem twierdzi, że włączył sygnalizację świetlną i dźwiękową po to, by szybciej dojechać do szpitala i przyjąć kolejne zlecenie przewozu pacjenta.
Zgodnie z informacjami podanymi przez rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasza Łapczyńskiego kierowca nie realizował transportu związanego z zagrożeniem życia lub zdrowia, dlatego nie powinien włączać sygnału dającego mu uprzywilejowany przejazd. Podejrzany Piotr K. usłyszał już zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, za które grozi mu kara ośmiu lat pozbawienia wolności. Prokuratura skierowała też wniosek o trzymiesięczny areszt dla kierowcy karetki.
Do wypadku doszło 3 kwietnia w Pruszkowie. Z ustaleń prokuratury wynika, że dziewczynka stała przed przejściem dla pieszych, gdy kierowca auta osobowego ustąpił jej pierwszeństwa. 9-latka weszła na przejście, a wtedy uderzyła w nią jadąca z dużą prędkością karetka. Dziewczynka zmarła na miejscu wypadku.