Do nietypowego zdarzenia na krakowskim Rynku doszło w piątek 29 marca około godziny 13:00. Kilku mówiących po angielsku turystów rozebrało się prawie do naga (mieli zasłonięte tylko genitalia i nosili buty) i spacerowało po Rynku Głównym. Następnie mężczyźni wsiedli do jednej z dorożek i jeździli nią wokół Sukiennic.
Jednym ze świadków tego zdarzenia był Jacek Balcewicz, radny z Dzielnicy I Stare Miasto i przewodniczący Komisji Ochrony Zabytków i Środowiska. - Oburzające jest to, że nikt na to nie zareagował. Gdyby do tego doszło w Londynie przy Pałacu Buckingham, to nie zdążyliby ściągnąć spodni, a byłaby interwencja - powiedział radny w rozmowie z portalem krakow.naszemiasto.pl.
Radny uważa, że dorożkarz powinien dbać o dobry wizerunek miasta i odmówić przejażdżki rozebranym turystom.
- To najbardziej oburzające. Mógł im odmówić. Poza tym dorożka przejeżdżała obok komisariatu policji, nikt nie zareagował. Nie tak powinniśmy dbać o naszą wizytówkę - komentarz radnego cytuje krakowska Gazeta Wyborcza.
Sprawą turystów-golasów zainteresował się Urząd Miasta Krakowa. W sprawie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, dotyczące naruszenia warunków umowy przez właściciela dorożki. - Umowa między miastem a przedsiębiorcą przewiduje, że w takich sytuacjach powinien on zareagować. Nie może być tak, że bezkrytycznie zezwala na takie zachowania - w rozmowie z Polsat News powiedział kierownik biura prasowego UMK Dariusz Nowak. Dorożkarz, który woził rozebranych turystów może zostać ukarany karą grzywny lub rozwiązania umowy w trybie natychmiastowym.