Jak podaje "Tygodnik Solidarność", podczas wtorkowej konferencji prasowej w siedzibie Solidarności poproszono przewodniczącego związku Piotra Dudę o komentarz ws. spotkania środowisk LGBT, które w 14. rocznicę śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II odbyło się w Europejskim Centrum Solidarności.
Wiązaliśmy duże nadzieje jeśli chodzi o współpracę z ECS-em, myśleliśmy, że to będzie dobra współpraca. Chcieliśmy wspólnymi działaniami z Salą BHP pokazać w Polsce, ale także i na świecie, czym była i jest Solidarność, jakie wartości przyświecały robotnikom w 80-tym roku. A doskonale wiemy, jakie przyświecały: Solidarność rodziła się pod krzyżem. Niestety Europejskie Centrum Solidarności idzie w zupełnie innym kierunku. Stało się miejscem do politykowania, w którym mogą promować się środowiska LGBT.
- skonstatował Duda. Oświadczył również, że zawieszone zostały prace przedstawicieli Solidarności w ECS, a związek zastanawia się nad wycofaniem zgody na użytkowanie przez ECS znaku Solidarności poza przestrzenią wystawy stałej.
Działacz odniósł się także do słów byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który zaproponował, by zbierać podpisy w celu odebrania Związkowi znaku Solidarności. Przewodniczący "S" podkreślił, że związek jest "jedynym właścicielem prawnym i nie tylko prawnym tego znaku od 80 r.", po czym przedstawił swoje przemyślenia na temat historii Solidarności.
A mówiąc bardziej politycznie powiem tak: bardzo zasłużeni działacze dla ruchu wolnościowego Solidarności, na początku lat 90-tych, wybrali swoją drogę. Nikt ich z Solidarności nie wyrzucał. To oni na plecach Związku poszli do polityki, biznesu i zrobili tam kariery. A później, już na początku lat 90-tych zaczęła Solidarność im przeszkadzać, bo chcieli rozwijać swoje interesy, a myśmy stali i do tej pory stoimy na straży obrony i godności pracownika i członka Związku. Pan Lech Wałęsa mógł zostać w Solidarności i bronić Związek przed takimi szkodnikami jak Guzikiewicz czy Duda. Nic nie stało na przeszkodzie. Dzisiaj w 'S' są członkowie Związku, obecni w nim od roku 80-tego, do których ja też należę. Są ci, którzy byli internowani, bici, siedzieli w więzieniach i oni sobie nie życzą, aby ktokolwiek mówił, że będzie Solidarności odbierany znak, bo Solidarność dalej funkcjonuje, jest związkiem zawodowym i pan prezydent Wałęsa może robić, co chce. Niech sobie zbiera podpisy, ma dużo czasu, jest na emeryturze.
- przekonywał Duda.
Pod koniec konferencji Duda skierował ostrze swojego krytycyzmu w rejony szerszych pytań moralnych. Odnosząc się do spotkania środowisk LGBT w ECS Duda wskazał "wartości chrześcijańskie" jako podstawę działania Solidarności, a środowiskom LGBT przypisał podchodzenie do wolności "w sposób egoistyczny".
Wczoraj w ECS-ie powinna odbyć się debata nt. rocznicy śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II. Duchowego mentora Solidarności. Tak to powinno wyglądać, a nie sytuacja, do której doszło, czyli spotkanie środowisk LGBT. Przypomnę słowa Jana Pawła II, byśmy nie podchodzili do wolności w sposób egoistyczny. Nie o taką wolność walczyliśmy. Status 'S' i jego preambuła odwołują się jednoznacznie do wartości chrześcijańskich, a nie do promowania LGBT
- perorował Piotr Duda.