Rażące naruszenia w łódzkim krwiodawstwie. Pojazdy do transportu krwi traktowane, jak taksówki

NIK wykryła rażące nieprawidłowości w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi. Od finansowania z publicznych pieniędzy drogich markowych ubrań, po kupowanie leków bez recepty. Ujawniono także łamanie przepisów dotyczących pobierania krwi. W wyniku kontroli dyrektor placówki został zwolniony.
Zobacz wideo

Delegatura Najwyższej Izby Kontroli otrzymała skargę na działanie łódzkiego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Podejrzewano niegospodarność, a podczas kontroli wyszło na jaw, że w wielu aspektach dyrektor działał nie tak jak powinien. 

W związki z rażącymi nadużyciami odkrytymi przez NIK Minister Zdrowia odwołał dyrektora Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi.

Drogie "ubrania robocze" w łódzkim krwiodawstwie

Kontrola NIK Centrum Krwiodawstwa w Łodzi wykazała m.in. że "ubrania robocze", które nosili wyżsi rangą pracownicy kosztowały fortunę. Za publiczne pieniądze łódzkie RCKiK kupiło ówczesnemu dyrektorowi skórzaną teczkę za 1,5 tys. złotych, buty za prawie 400 i garnitur za 750 złotych. Dobrze nosiła się także główna księgowa: garsonka za prawie 600 złotych, teczka za ponad 850 złotych oraz marynarka i spodnie za ponad 800. Podobne wydatki, choć niższe, dotyczyły też dwóch kierowników i kilku pracowników.

Tylko w latach 2012-2018 Centrum sfinansowało zakup odzieży jedenastu pracownikom na kwotę ok. 15 tys. zł. Zdaniem NIK nie da się uznać tych ubrań za "robocze" w rozumieniu Kodeksu pracy i zakupy uznała za niegospodarne. 

Podczas kontroli na jaw wyszło również, że jeden z pracowników otrzymywał podwójne wynagrodzenie - jedno na umowie o pracę i drugie na umowie zlecenie. Zlecenie dotyczyło szkoleń, które mężczyzna prowadził w godzinach swojej etatowej pracy. W sumie w roku 2010 oraz w latach 2014-2016 zarobił w ten sposób ponad 10 tys. złotych. NIK podkreśla, że takie same szkolenia prowadził inny pracownik, ale on nie otrzymał dodatkowego wynagrodzenia. 

Zobacz wideo

Doktorat dla dyrektora i leki bez recepty dla pracowników

To jednak nie koniec przewinień łódzkiego krwiodawstwa. Okazuje się, że pracownicy nieprawidłowo wykorzystywali także samochody do transportu krwi. Pojazdami, które powinny być wykorzystywane tylko do przewodu krwi, jeżdżono także na pocztę czy po zakupy. Wielu wyżej postawionych pracowników było nimi także odwożonych po pracy do domu, mimo że łódzkie Centrum miało do dyspozycji samochody służbowe. NIK wyliczyło, że przez takie wycieczki RCKiK mogło stracić nawet 25 tys. złotych. 

Łódzkie RCKiK płaciło także za edukację pracowników. Dyrektor i jeden z jego pracowników postanowili przeprowadzić swoje wywody doktorskie na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, a koszty miało pokryć Centrum - 15 tysięcy złotych za każdego z nich. Przelew miał nastąpić w terminie 14 dni od daty otrzymania rachunku. Rachunki nie wpłynęły, mimo to Centrum przelało na konto Uniwersytetu 30 tys. zł.

NIK podejrzewa również, że pracownicy RCKiK w Łodzi kupowali leki bez okazania recepty. Na jaw wyszło, że Centrum kupowało w hurtowni farmaceutycznej leki na prywatne potrzeby niektórych pracowników, bez przedstawiania na nie wymaganych recept. Dotyczyło to m.in. leków antykoncepcyjnych, psychotropowych, przeciwpadaczkowych, antybiotyków, silnych leków przeciwbólowych i sterydowych. Centrum płaciło za faktury, a pracownicy zwracali koszt zamówionych farmaceutyków.

Procedury pobieranie krwi naruszone w RCKiK w Łodzi

Dodatkowo podczas kontroli NIK ujawniono również, że nieprawidłowości dotyczyły nie tylko niegospodarności, ale i samych procedur pobierania krwi. Krew pobierana popołudniami i w soboty wbrew przepisom nie była na bieżąco autoryzowana, a kandydaci byli kwalifikowani do dalszych badań.

Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne stwierdziło również, że Centrum nie zapewniło w pełni właściwych warunków do pobierania krwi. Dotyczyło to Sekcji Pobierania, Punktów Pobrań, znajdujących się w miastach powiatowych województwa łódzkiego oraz dwóch autobusów do pobierania krwi.

Brakowało m. in. wydzielonego gabinetu badań lub parawanu gwarantujących intymność dawców. Nieprawidłowo składowano odpady medyczne, niewłaściwy był stan sanitarno-higieniczny niektórych krzeseł lub foteli dla dawców krwi. Niektóre pomieszczenia i wyposażenie nie były dostosowane do wymogów określonych w przepisach. Stwierdzono również przypadki transportu krwi w niewłaściwych warunkach, tj. nie zapewniono właściwej temperatury krwi.

Zobacz wideo
Więcej o: