7 grzechów głównych - pod takim hasłem w trakcie Wielkiego Tygodnia publikujemy w Gazeta.pl 7 tekstów o zjawiskach, które często dotykają nas, Polaków. Opisujemy je z nieoczywistej strony, czasem luźno związanej z fundamentalnym grzechem. Liczymy, że w tym wyjątkowym czasie pobudzą nas do refleksji.
7 grzechów głównych Marta Kondrusik, Gazeta.pl
Binge-watching, czyli jak czytamy w Wikipedii "kompulsywne oglądanie seriali", to zjawisko nienowe, acz coraz powszechniejsze. W USA jest już znacznie popularniejsze niż u nas, bo do binge’u przyznaje się aż 58 proc. Amerykanów, a 72 proc. dodaje, że tak właśnie standardowo wygląda ich oglądanie telewizyjnych serii. Popularny "Urbandictionary" tłumaczy wyrażenie binge-watching tak: "oglądanie wiele sezonów serialu w ciągu tygodnia, niemal bez snu".
Chodzi o oglądanie kilku odcinków lub nawet sezonów z rzędu, jeden po drugim. Angielskie słowo binge wcześniej było używane zwykle w kontekście nadmiernego jedzenia albo picia. Słownik McMillana podaje, że binge zaczęto łączyć z oglądaniem seriali już 2003 r., ale dopiero w 2012 r. określenie się upowszechniło. Bez wątpienia miało to związek z rozwojem platform streamingowych, takich jak Netflix czy HBO GO. To właśnie w 2012 r. Netflix, firma zajmująca się do tej pory wypożyczaniem filmów i seriali, zajęła się produkcją własnych serii.
Pora na osobiste wyznanie: jestem jedną z osób, które spędzają na oglądaniu seriali więcej czasu niż wypada przyznać. Jeszcze jakieś 10 lat temu, oglądanie seriali mnie męczyło i poświęcenie na to kilku godzin wydawało mi się stratą czasu. A później przedstawiono mi "Doktora House’a" i się zaczęło.
Od tej pory obejrzałam około 70 innych seriali, nie wszystkie w całości, ale za to niektóre z nich po dwa-trzy razy. Zawsze oglądałam oczywiście po kilka-kilkanaście odcinków z rzędu. Internetowy kalkulator wyliczył mi, że obejrzenie 21 z uwzględnionych w algorytmie seriali zajęło mi 1 673 godziny, czyli prawie 70 dni. Biorąc jednak pod uwagę, że w mojej "kolekcji" jest około 70 tytułów, lekką ręką można oszacować, że przez ostatnie 10 lat spędziłam jakieś 200 dni na oglądaniu seriali. Lata "świetności" tej aktywności przypadły na okres studiów. Przez oglądanie nigdy nie zawaliłam szkoły czy pracy, ale myśl o tym, jak inaczej mogłabym wykorzystać te 200 dni będzie mnie już prześladować.
I w głowie rodzi się pytanie: Czy kompulsywne oglądanie seriali to styl życia czy problem?
Nie jestem jedyną osobą, która w ten sposób spędza czas. Z danych Nielsena wynika, że aż 361 tysięcy osób obejrzało wszystkie dziesięć odcinków drugiego sezonu serialu "Stranger Things" w dniu jego premiery. Ludzi winnych tego "grzechu" nie trzeba jednak szukać w statystykach. Wszystkie osoby, z którymi na ten temat rozmawiałam, mówią, że co najmniej raz w życiu spędziły cały weekend na oglądaniu serialu odcinek po odcinku. Nawet ci, którzy po raz pierwszy w życiu usłyszeli określenie binge-watching mówili, że faktycznie, raz na jakiś czas zamykają się w domu i oglądają swój ulubiony serial.
'Stranger Things' 'Stranger Things', fot. Netflix, mat. prasowe
Szymon, 21-letni mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego ma na swoim koncie 308 obejrzanych seriali. Mówi mi, że obejrzenie ich zajęło mu 167 dni. Dodaje, że woli oglądać seriale niż filmy, bo oglądając je można zżyć się z bohaterami i przedstawionym światem. Oglądania seriali nie nazwałby swoim hobby, ale dyskutowanie o nich już tak. Binge-watching to dla niego "ulubiony sposób na marnowanie czasu".
Kiedy oglądam serial, to świat zewnętrzny znika, znikają problemy i zmartwienia. To działa trochę jak narkotyk
- mówi Szymon. Podkreśla jednak, że potrafi się kontrolować. Dodaje, że ostatnio jego serialowa pasja trochę wyhamowała, bo znalazł stałą pracę i ma dziewczynę. Ma również odpowiedź na pytanie, czy oglądanie to marnotrawstwo czasu czy styl życia. - Jeśli oglądasz z najbliższą osobą, to jest to styl życia, a jeśli sam, zaniedbując przy tym swoje życie, to jest to problem - mówi.
Podobnego zdania jest 26-letnia Tamara, studentka weterynarii z Olsztyna. Tłumaczy, że ogląda seriale, żeby się zrelaksować. Codziennie dużo czasu poświęca na naukę, a gdy już skończy - na kilka godzin zasiada do seriali. Mówi, że nie jest w stanie wyłączyć serialu po jednym odcinku i zawsze musi obejrzeć kilka - najlepiej do końca.
Chyba chodzi o poczucie zamknięcia całości. Jak już wejdę w klimat serialu, to nie mam ochoty z niego wychodzić do momentu, gdy się nie skończy. Gdy nie mam już co oglądać, nie mam innego wyjścia, jak po prostu go wyłączyć. Sama pewnie nie podjęłabym tej decyzji
- opowiada. Tamara, zanim zaczęła oglądać seriale, czytała dużo książek fabularnych. Przestała, kiedy zaczęła studia, bo siedzenie nad książką kojarzy jej się teraz z nauką i nie pozwala się zrelaksować.
Seriale masowo ogląda też 18-letnia Martyna, mieszkająca w małej miejscowości pod Zieloną Górą. Licealistka mówi, że weekendy często poświęca na binge-watching. - Wtedy mogę w piątek siedzieć do 5 nad ranem, a później w sobotę też oglądać cały dzień.
Choć zdaje sobie sprawę, że mogłaby ten czas wykorzystać produktywniej, fabuła często tak mocno ją wciąga, że nie jest w stanie przestać. W jej przypadku jest jeszcze jeden czynnik. - Mieszkam w małej miejscowości, więc nie mam wielu opcji na spędzenie wolnego czasu. Rozrywkę zapewniają mi po prostu seriale - mówi.
Moi młodsi rozmówcy raczej nie patrzą na oglądanie seriali w taki sposób, jak na marnotrawstwo czasu. Inaczej jest jednak ze starszym pokoleniem. Granicę wyraźnie widać w statystykach. Osoby z pokolenia X (38-55 lat) rzadziej oglądają serial odcinek po odcinku (35 proc.). Częściej oglądają jeden odcinek serialu w tygodniu (37 proc.). Najwięcej jest jednak takich, którzy deklarują, że seriale oglądają "nieregularnie" (47 proc.).
Interpretacja tych statystyk jest dość prosta. W oglądanie seriali angażują się zazwyczaj osoby, które są dorosłe, ale nie mają wielu obowiązków - studiują, dorywczo pracują, nie mają rodzin. Ich starsi koledzy często po prostu nie mają na to czasu. Cezurą często jest pojawienie się dzieci.
Czy oglądanie seriali to lenistwo? 'Straciłam na nim 200 dni swojego życia' [7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH] Fot. Pixabay.com
Dla mnie nie ma takiej opcji, nawet gdybym chciała. Mam dwóch małych synów i dwie nastoletnie córki, więc nie mogę sobie na to pozwolić, ale zazdroszczę tym, którzy mogą. Spędzenie kilku godzin z dobrym serialem brzmi, jak świetny plan na popołudnie - mówi 44-letnia Joanna z Kielc.
Mateusz, ojciec małej Zuzi, mówi, że świadomie nie ma żadnej platformy gromadzącej seriale, bo wie, że gdyby zaczął oglądać, nie potrafiłby skończyć. - I tak mam mało czasu, nie chcę mieć mniej - mówi. Justyna też ma małe dziecko, mówi, że spędzenie weekendu na oglądaniu serialu to luksus. Może sobie na to pozwolić z partnerem, kiedy ktoś inny zajmuje się dzieckiem. Ostatnio gdy babcia zabrała małego Łukasza do siebie, spędzili cały weekend oglądając "Skazanego na śmierć".
57-letnia Barbara z okolic Lublina, gdy dowiaduje się czym jest binge-watching, nie ma wątpliwości - to żadna rozrywka i żadne hobby.
Młodzi ludzie marnują czas, który powinni wykorzystać na rozwijanie się: naukę języków, czytanie książek. Oglądając coś łatwo można zapomnieć o całym świecie. Odcinek za odcinkiem, a życie ucieka
- mówi.
Zarzut Barbary odpiera 27-letnia Sylwia z Warszawy. - Nie wiem, czym oglądanie seriali na Netflixie różni się od zasiadania wieczorami przed telewizorem i oglądania wszystkiego, jak leci. Moi rodzice niemal codziennie w taki sposób spędzają wieczory i nikt nie podnosi lamentu - mówi. Dodaje, że jest pewna, że gdyby w czasach naszych rodziców była możliwość oglądania całego sezonu serialu na raz, także by to robili. - Kiedyś wszystko było uzależnione od programu telewizyjnego: jeden odcinek w tygodniu i tyle. Teraz mamy inne możliwości i nie wiem, dlaczego mielibyśmy z nich nie korzystać.
Tamara, studentka weterynarii z Olsztyna zwraca uwagę na coś jeszcze: - Mówienie, że oglądanie seriali to marnowanie czasu, jest niedorzeczne. Czytania książek nikt raczej nie rozważyłby w kategorii lenistwa, a to taka sama forma rozrywki - tłumaczy.
Legendą obrosła już historia młodego mężczyzny ze Stanów Zjednoczonych, o którego zdrowie martwił się Netflix. Amerykanin napisał na Redditcie, że podczas przerwy międzysemestralnej popadł w lekką depresję. Nie miał pracy ani żadnych innych zajęć, więc spędzał czas oglądając "The Office". Gdy w ciągu tygodnia obejrzał całe dziewięć sezonów, na jego skrzynkę mailową przyszła wiadomość. "Czy wszystko w porządku?" - pytał go Netflix.
Szczerze mówiąc, poczułem się lepiej wiedząc, że ktoś martwi się o moje zdrowie psychiczne, nawet jeśli była to obca osoba z obsługi klienta
- mówił użytkownik Reddita, kryjący się pod nickiem King-Salamander.
Trudno powiedzieć czy to tylko legenda miejska czy nie, faktem jest jednak, że psychologowie często łączą binge-watching z depresją. W 2015 r. naukowcy z Uniwersytetu w Toledo ustalili, że ludzie identyfikujący się jako "kompulsywni oglądacze" byli bardziej zestresowani oraz częściej mieli problemy z lękami i depresją. W tym samym roku badacze z Teksasu poinformowali, że binge-watching często łączy się z poczuciem osamotnienia, obniżonego samopoczucia oraz ogólnym brakiem samokontroli. Z kolei w 2018 r. opublikowano wyniki badania, w którym stwierdzono, że zjawisko to wiąże się także z zaburzeniami snu - bezsennością, zmęczeniem i złą jakością snu. "Binge-watching to rosnące zagrożenie dla zdrowia i trzeba się nim zająć" - alarmowali wtedy naukowcy z Toledo.
Czy oglądanie seriali to lenistwo? 'Straciłam na nim 200 dni swojego życia' [7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH] Fot. Pixabay.com
Część z moich rozmówców mówi, że ma trochę doświadczeń związanych z kompulsywnym oglądaniem seriali i złym samopoczuciem.
Miałam takie dni, że każda czynność - nawet umycie zębów - była wyzwaniem. Jedyne na co miałam wtedy siłę, to włączenie “Przyjaciół” i leżenie na kanapie po raz enty oglądając te same odcinki, które znam prawie na pamięć
- mówi 30-letnia Sandra. Jest jednak pewna, że odczuwane przez nią stany, nazywane "depresyjnymi", nie były konsekwencją oglądania seriali. Ich oglądanie było raczej elementem przeżywania tych stanów.
We wrześniu dopadł mnie jakiś depresyjny epizod i faktycznie mocno wsiąknąłem. Przez cały miesiąc codziennie wstawałem około 10 i oglądałem seriale do jakiejś 2 w nocy
- mówi 25-letni Paweł z Obornik Śląskich. Dodaje, że ostatnio ograniczył jednak takie sesje binge’u, bo zaczął regularną pracę. W przypadku Pawła problem jest jednak bardziej złożony, bo 25-latek cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsywne. - Uwielbiam oglądać seriale, ale czasami jest to dla mnie po prostu za trudne. Potrafiłem ubzdurać sobie, że jeśli nie zwrócę uwagi na jakiś element, stanie mi się coś złego. W kryzysowych momentach zdarzało się, że przez 30 minut oglądałem ten sam fragment - opowiada.
Naukowcy z Toledo i Teksasu nie chcieli tłumaczyć, z czego wynika zależność między depresją a binge-watchingiem - jedynie odnotowali taki fakt. Psychologowie często powtarzają jednak, że może chodzić o dopaminę. Dla wielu osób oglądanie ulubionego serialu, odcinek za odcinkiem, jest bardzo przyjemne. Gdy to robią, ich mózgi produkują dopaminę - związek chemiczny, który daje organizmowi sygnał: "to, co robisz, jest świetne, nie przestawaj". - Można doświadczyć takiego pseudo-uzależnienia od serialu, bo nasz organizm zaczyna domagać się dopaminy - tłumaczy amerykańska psycholog dr Renee Carr.
Podobnego zdania jest polska psycholog Katarzyna Kucewicz. Mówi, że "taśmowe" oglądanie seriali to forma ucieczki od rzeczywistości, tak samo jak alkohol, narkotyki czy zakupy i tak samo jak one potrafi uzależnić.
Seriale pozwalają nam zapomnieć o tych aspektach naszego życia, z których być może nie jesteśmy zadowoleni - związku, pracy, stylu życia. Dzięki oglądaniu nie myślimy o tym i nie przejmujemy się. Jednocześnie oznacza to jednak, że nie mamy też możliwości rozwiązywać swoich problemów. To jest w tym najgorsze. Odcinając się, przestajemy działać i stajemy w miejscu
- mówi psycholog.
Czy oglądanie seriali to lenistwo? 'Straciłam na nim 200 dni swojego życia' [7 GRZECHÓW GŁÓWNYCH] Fot. Pixabay.com
Dodaje, że temat oglądania seriali przewija się w terapiach. Przytacza historię pacjentki, która powiedziała jej, że nie mogła oglądać serialu, bo nie miała internetu. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, więc otworzyła butelkę wina i zaczęła pisać do swojego byłego chłopaka. - Problem pojawia się zazwyczaj pobocznie, ale to nie znaczy, że jest mały. Dla wielu osób, to kamuflaż, pod którym kryją się kwestie, z którymi nie chcą lub nie potrafią się zmierzyć - tłumaczy Kucewicz.
Każdemu z nas zdarza się jednak spędzić weekend z serialem, zwłaszcza jeśli właśnie pojawił się nowy sezon tego ulubionego. Nie ma w tym nic złego, jeśli robimy to raz na jakiś czas. Kiedy pojawia się zatem problem? Zdaniem psycholog wtedy, kiedy przez oglądanie seriali zaniedbujemy inne aktywności, zaczynamy się izolować, tracimy kontakt z otoczeniem i rzeczywistością.
Jeśli nic innego nie daje nam przyjemności i marzymy tylko o kolejnym odcinku serialu, należy się zatrzymać i zastanowić, czy w naszym życiu wszystko jest OK
- mówi Katarzyna Kucewicz.
Nikt nie ukrywa, że binge-watching może być uzależniający. Do takiego wniosku doszli m.in. naukowcy z Luksemburga i Belgii w 2017 r. W końcowych wnioskach swoich badań zaznaczają jednak, że pomimo iż można zauważyć podobieństwa między kompulsywnym oglądaniem a chociażby uzależnieniem od narkotyków, to postawienie między nimi znaku równości byłoby nadużyciem. Tłumaczą, że to dlatego, że postrzeganie "uzależnienia" od seriali jest pozytywne, zaangażowanie w nie zazwyczaj przemija, a negatywny wpływ na życie codzienne jest znikomy.
7 grzechów głównych Marta Kondrusik/Gazeta.pl
7 grzechów głównych w Gazeta.pl