Zmiana czasu, obecnie odbywająca się dwa razy w roku, ma służyć efektywniejszemu wykorzystaniu światła dziennego i oszczędności energii. Jednak po latach doświadczeń, pojawiają się krytyczne głosy ekspertów, co do korzyści ekonomicznych i zdrowotnych takiego rozwiązania.
Zmianę czasu stosuje prawie 70 krajów. Obowiązuje ona we wszystkich państwach europejskich z wyjątkiem Islandii. Czasu nie zmieniają też na przykład Białoruś i Rosja.
W całej Unii Europejskiej do czasu zimowego wraca się w ostatnią niedzielę października, a na czas letni przechodzi się w ostatnią niedzielę marca. Jednak wkrótce sytuacja się zmieni. Kilka dni temu Parlament Europejski zatwierdził przepisy, które mają znieść w państwach unijnych obowiązek przestawiania zegarów dwa razy w roku. Zagłosowano jednak za przesunięciem daty zakończenia tej praktyki z roku 2019 - jak było ustalone wcześniej - na 2021. Teraz, do końca 2020 roku, w tej sprawie będą musiały opowiedzieć się kraje członkowskie UE, a także wybrać, przy jakim czasie pozostaną. Państwa, które zdecydują się na zachowanie czasu letniego, dokonają ostatniej zmiany czasu w marcu 2021 roku, zaś te, które wybiorą zimowy - w październiku 2021.
Uczestnicy europejskich konsultacji publicznych niemal w 85 procentach opowiedzieli się za zniesieniem zmian czasu.
Założeniem zmiany czasu jest efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego i wynikająca z tego oszczędność energii. Wielu ekspertów podważa jednak płynące z tego korzyści. Inne wątpliwości budzi wpływ zmiany czasu na nasz wewnętrzny zegar biologiczny. Utracona godzina snu może powodować negatywne skutki i zdaniem wielu specjalistów może mieć wpływ na przykład na zwiększenie liczby wypadków w poniedziałek po zmianie czasu. Wymieniają oni także ujemne oddziaływanie na pracę serca i mózgu, czego wynikiem może być wzrost liczby zawałów i udarów.
Doktor Michał Skalski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego potwierdza, że zmiana czasu ma wpływ na regulację naszego zegara biologicznego. - O tym, czy śpimy lepiej albo gorzej odpowiedzialny jest nasz zegar biologiczny, który mamy w głowie. Żeby budził nas o określonej porze i usypiał wymaga on regulacji, a tym regulatorem jest światło - powiedział doktor Skalski. Dodał, że jednorazowe skrócenie snu nie ma większego znaczenia, problemem może być zmiana rytmu dobowego. Zaznaczył, że w niedzielę zwykle możemy pospać dłużej i uzupełnić tę godzinę snu, ale przez tydzień lub dwa możemy mieć problem z chodzeniem wcześniej spać wieczorem i rano wstawaniem godzinę wcześniej. W rezultacie w tym czasie możemy mieć gorszą kondycję psychiczną, zmniejszoną koncentrację.
Według ekonomistów, negatywnym skutkiem przejścia na czas letni są utrudnienia i straty wynikające ze zmiany rozkładów firm transportowych czy zamknięcia w nocy bankowych systemów internetowych. Zgodnie z niektórymi analizami, po każdej zmianie czasu następuje okresowy spadek wydajności pracy i zwiększenie liczby zwolnień lekarskich.
Podział na czas letni i zimowy sięga początków XX wieku. Pionierami we wdrożeniu zmiany czasu byli Niemcy - czas letni, zwany "czasem wojennym", wprowadzili po raz pierwszy w 1916 roku, a po nich inne państwa walczące w pierwszej wojnie światowej. W 1918 roku w Stanach Zjednoczonych ustalono podział na strefy czasowe i wprowadzono na czas trwania wojny obowiązek stosowania czasu letniego w celu oszczędności paliwa służącego do produkcji energii elektrycznej. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964. Obecnie obowiązuje ona nieprzerwanie od 1977 roku.