Sprawę opisuje Onet. Podczas poniedziałkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie oddalił w całości powództwo Mariusza Mańczaka, weterana wojny w Afganistanie. Uszczerbek na zdrowiu żołnierza lekarze wyliczyli na 100 proc.
Jak podaje portal, Mańczak służył na piątej zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. W lipcu 2009 r. Rosomak, w którym przebywał żołnierz najechał na ładunek wybuchowy, podłożony przez rebeliantów na drodze. Żołnierza przetransportowano do szpitala wojskowego w Ramstein. Obrażenia, których doznał żołnierz, to m.in. złamanie kręgosłupa, otwarte złamania rąk i nóg w wielu miejscach, uszkodzenie wiązadeł i ścięgien, uraz głowy, termiczne uszkodzenie dróg oddechowych, poparzenia twarzy i powiek.
Teraz, choć od zdarzenia w Afganistanie minęło 10 lat, Mańczak nadal bardzo cierpi. Według dziennikarzy Onetu, powołujących się na opinie lekarzy, zmiany w narządach ruchu mogą się pogłębiać. Weteran ma też m.in. problemy z pamięcią i koncentracją. Potrzebuje pieniędzy na leczenie i rehabilitację.
Sąd Okręgowy w Warszawie, który zajmował się sprawą Mańczaka, nie kwestionował tego, że jego stan jest poważny, ale oddalił powództwo w związku z przedawnieniem. Domagała się tego w imieniu resortu obrony prokuratura.
Sam Mańczak przyznaje, że MON w ogóle nie interesuje się jego sytuacją. - Pierwsza i ostatnia wizyta ministerstwa u mnie odbyła się po przylocie z Ramstein do Warszawy w 2009 r. Wtedy odwiedził mnie minister Bogdan Klich z generałami. I to było wszystko. Więcej tych osób nie widziałem ani nie słyszałem. Nikt od tamtej pory nie pytał się, czy czegoś potrzebuję lub jak mi się wiedzie - mówi Onetowi były żołnierz. Ze słów pełnomocnika Mariusza Mańczaka, radcy prawnego Piotra Sławka wynika, że weterani do 2016 r. w ogóle nie wiedzieli, że mogą na drodze cywilnej dochodzić świadczeń. Zmieniła to dopiero wygrana w sądzie innego weterana - Mariusza Saczka.
Mecenas Piotr Sławek twierdzi, że MON stosuje "strategię przedawnienia roszczeń". - Jeśli dziś w Polsce ktoś odniesie obrażenia w wypadku samochodowym, a sprawca wypadku zostanie uznany za winnego przestępstwa, to ofiara ma 20 lat na dochodzenie swoich praw. Ofiary wypadków drogowych mają dziś w Polsce większe prawa od żołnierzy, którzy ryzykowali życie za swój kraj. Uważam, że takie postępowanie MON jest po prostu niegodne i niehonorowe - stwierdza.