Pan Tadeusz w 2017 roku protestował przeciwko Marszowi Niepodległości. Wraz z grupą Obywateli RP stał między ulicą Smolną a Al. Jerozolimskimi, czyli wzdłuż trasy marszu. Policja uznała jednak, że protestujący są zbyt blisko przemarszu i wezwali ich do opuszczenia miejsca. Jak przypomina Polsat News, "funkcjonariusze dokonali prewencyjnych zatrzymań pod pretekstem legitymowania". Wobec mężczyzny użyto siły, zaprowadzono do samochodu i przewieziono do komisariatu. Przez dwie godziny pan Tadeusz nie mógł opuścić komendy i nie mógł się z nikim skontaktować.
Pan Tadeusz złożył zażalenie na zatrzymanie. Sąd uznał, że zatrzymanie było bezzasadne i nieprawidłowe, ale legalne. Mężczyzna wniósł o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa za krzywdę z powodu niesłusznego, bezzasadnego i nieprawidłowego zatrzymania. Chciał 20 tysięcy złotych, jednak sąd przyznał 4 tys. zł, ponieważ mężczyzna był już wcześniej zatrzymywany w związku ze swoją działalnością społeczną i samo zatrzymanie "nie mogło być dla niego aż tak wielkim i nieprzewidywalnym szokiem".
Sąd wskazał, że policja przekroczyła zakres wylegitymowania i został pozbawiony wolności bez podstawy prawnej. Pan Tadeusz został zatrzymany, choć nie popełnił przestępstwa, nie poinformowano go też o przysługujących mu prawach. Sąd podniósł też, że funkcjonariusze nie sporządzili protokołu zatrzymania.
Prokurator wnosił o obniżenie kwoty zadośćuczynienia do 2 tysięcy zł, jednak Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok I instancji.