Kanał na YouTube byłego księdza Jacka Międlara został zamknięty, poinformował o tym sam Międlar. W ostatnich dniach nagraniem jego autorstwa zajęła się policja, a także Rzecznik Praw Obywatelskich.
Chodzi o nagranie, jakie zamieścił po ataku w Christchurch w Nowej Zelandii. Międlar nie tylko odczytał manifest zamachowca, który zabił 50 osób, ale też zostawił swój autorski komentarz do tego zdarzenia. Padło m.in., że napastnik "miał troszeczkę prawo, miał prawo do tego, żeby tak się zachować".
Nagranie zniknęło z YouTube, jednak jego fragmenty można wciąż odnaleźć m.in. na Twitterze. Jacek Międlar na portalu wPrawo.pl zamieścił zresztą odpowiedź, nie tylko do RPO, ale też komentarz do całej sprawy.
Przeczytałem kalumnie jakie w donosie na mnie zamieścił Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Doniósł na mnie do prokuratury za moją wypowiedź na kanale YouTube, którego już nie mam. 52 tysiące subskrypcji. Kanał budowałem przez 3 lata. Ale to nie jest istotne. Może skasowanie kanału było sygnałem Bożej Opatrzności: "Jacek, zakładaj nową platformę. Wchodzi ACTA2, twórzcie własne serwisy"
- czytamy w "odpowiedzi" Międlara.
Były duchowny powala sobie zresztą na wiele, ponieważ przekonuje, że w swojej felietonistyce "nie wpada w polit-poprawny bełkot" i liczył się z tym, że "syjonistyczny Youtube" skasuje mu kanał.
Nie boi się też kary. Dlaczego? "A jak pójdę siedzieć? To nic. Tacy jak ja są w więzieniu szanowani, w przeciwieństwie do takich jednostek jak oszust Rafał G., który posiłki będzie spożywał na desce sedesowej. Lewak w więzieniu to urodzony cwel" - pisze Międlar.