Jak podajewp.pl sąd podniósł wyrok z 4 do 5 lat bezwzględnego pozbawienia wolności, dla kobiety, która przyczyniła się do wybuchu pożaru w ich mieszkaniu w Piechowicach.
Do tragedii doszło w nocy z 2 na 3 grudnia 2017 r.. Matka 4-letniego Oskara, 6-letniej Agnieszki i 8-letniej Dominiki zostawiła je same w pokoju z zapalonymi zniczami, które zostały skradzione z pobliskiego cmentarza (27-latka nie miała pieniędzy na opłacenie rachunków za prąd). Wcześniej jednak wyjęła z okien klamki i zamknęła drzwi. Następnie Magdalena K. wyszła ze swoim partnerem do kasyna. Dzieci miał doglądać głuchy i uzależniony od alkoholu dziadek.
Wkłady do zniczy rozstawione były w pokoju dzieci oraz w kuchni - to właśnie od nich zajęły się meble, które wywołały ogromny pożar w mieszkaniu. Zamknięte w pokoju dzieci nie miały szans wydostać się z pokoju. Z mieszkania udało się uciec tylko 62-letniemu dziadkowi, który nie dostał od matki kluczy do pomieszczenia, w którym zamknęła trójkę swoich dzieci. Świadkowie wydarzenia próbowali uratować dzieci, w tym celu wybili okno w ich pokoju, jednak ogień umożliwiał im dostanie się do środka. Zdaniem biegłych Oskar, Agnieszka i Dominika zmarli w wyniku podtrucia tlenkiem węgla i w wyniku działania ognia.
Magdalena K. od dziewięciu miesięcy przebywa w otwartym ośrodku dla uzależnionych, gdzie została skierowana na własną prośbę. Sąd uznał ten gest za okoliczność łagodzącą. Kobieta zostanie wkrótce przetransportowana z ośrodka do więzienia, gdzie odbędzie karę 5 lat pozbawienia wolności. Wyrok sądu jest prawomocny. Wcześniej obrona domagała się uniewinnienia kobiety. Sąd nie przychylił się do tego wniosku, ponieważ zgodnie z zeznaniami świadków i pracowników opieki społecznej (których kobieta nie wpuszczała do domu) Magdalena K. była uzależniona i od lat zaniedbywała swoje obowiązki rodzicielskie.