Trwa wyjaśnianie okoliczności śmierci 39-letniego Krzysztofa, który 18 marca z podejrzeniem zatoru w nodze trafił na izbę przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego.
Mężczyzna spędził wcześniej na izbie 9 godzin, podczas których jego stan się pogarszał. Noga z godziny na godzinę puchła i sączył się z niej płyn wymieszany z krwią. Mężczyzna stracił przytomność, był reanimowany. Około godz. 22 zmarł.
Rodzina o śmierć pana Krzysztofa oskarża personel szpitala. Według szwagierki mężczyzny, 39-latek zmarł przez "niechlujstwo i straszne zaniedbania".
"Część z nich [lekarzy - red.] kątem oka zerkała na nogę Krzyśka. Widzieli jej stan, plamy na podłodze. Nie było reakcji, nie otrzymał pomocy takiej, jak powinien. Czekał na nią 9 godzin. Zmarł na izbie przyjęć w męczarniach" - relacjonowała kobieta we wpisie na Facebooku.
Kontrolę w placówce przeprowadza teraz NFZ, sprawą zajęła się również prokuratura.
W związku ze sprawą w poniedziałek na oficjalnym fanpage'u Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego ukazało się oświadczenie prezesa placówki Dariusza Skłodowskiego. Podkreślił, że "nie ma żadnego usprawiedliwienia dla sytuacji, która zdarzyła się w szpitalu".
"Rodzinie Pacjenta przekazuję szczere wyrazy współczucia i żalu" - napisał Dariusz Skłodowski. Poinformował, że do czasu wyjaśnienia sprawy lekarz, który zajmował się 39-latkiem, został odsunięty od swoich obowiązków.
Prezes szpitala stwierdził, że wbrew temu, co sugerowała rodzina, mężczyźnie wykonano szereg badań i konsultacji. Na potwierdzenie przedstawił dokładną listę wraz z godzinami.
"Nie spoczniemy dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona, a od osób winnych tego zdarzenia nie zostaną wyciągnięte konsekwencje" - podkreślił prezes Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego.