Jak opisuje Onet, list trafił do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego w lutym tego roku, a jego sygnatariuszami są zarówno pracownicy cywilni Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, jak byli i obecni strażacy.
Pismo, które otrzymał Brudziński, dotyczy gen. brygady Leszka Suskiego, czyli Komendanta Głównego PSP i obecnych władz strażackiej centrali.
W liście wskazano, że od kiedy Suski przejął stery w PSP, to wielu doświadczonych oficerów "traktuje się jak dozorców i roboli". Ma dochodzić nawet do poleceń polegających na zamówieniu pizzy dla zastępcy komendanta, "dużej jak koło samochodu strażackiej marki Steyr".
Z kolei sekretarki komendantów mają być zmuszane do szykowania im śniadań, a niektórzy strażacy z komendy mają pracować przy budowie terenów zielonych, które nazwano "ogrodami Suskiego".
Działania władz w centrali PSP tak opisują strażacy: "Obecne władze traktują jak własność prywatną, a zatrudnionych w niej ludzi jak swoich poddanych wyrobników". Wspominają też o tym, że sam komendant główny działa, jakby PSP było jego "prywatnym folwarkiem".
Takiego rozpasania nigdy w historii komendy głównej nie było (...). szala goryczy się przelewa. Marnotrawi się pracę pokoleń strażackiej braci, która doprowadziła do rozkwitu formacji, a w niespełna 3 lata zmarnotrawiło się ten potencjał
Oprócz tego strażacy wskazują na odwołania ludzi z długim stażem, oskarżają też władze KG PSP, że na terenie całego kraju wprowadzono "zamordyzm" i przywołano historię strażaka z Krakowa. Mężczyzna miał informować o nieprawidłowościach, jednak gdy zgłosił się do przełożonych, wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne.
Pod koniec listu pada natomiast: "Jak długo będziemy jeszcze znosili panoszenie się w PSP osób, które ciągną tę formację w dół, które nie dają rękojmi jej i naszego rozwoju?".