Najwyższa Izba Kontroli poinformowała w poniedziałek, że przeprowadzi kontrole w dziesięciu komendach policji w województwie podlaskim. Miały one być planowane już wcześniej, ale rozszerzono ich zakres w związku z wnioskiem posłanki PO Bożeny Kamińskiej. To ona informowała o policjantach, którzy mieli skarżyć się na nieprawidłowości w niektórych jednostkach na Podlasiu.
Prezes NIK w rozmowie z TVN24 mówił, że wniosek Kamińskiej jest "użyteczny", bo posłanka "podała konkretne sytuacje, które wymagają sprawdzenia".
Sam wiceminister skrytykował dziś zapowiedź NIK. "Prezes NIK na wniosek swojej byłej partyjnej koleżanki posłanki PO zapowiada, oczywiście w TVN, kontrolę we wskazanych przez nią jednostkach podlaskiej Policji. Na podstawie anonimów. Ta kampania polityczna kompromituje Izbę, a ma być ona bezstronnym organem kontrolnym państwa" - napisał.
W listopadzie pojawiły się informacje, że policjanci z Podlasia skarżą się m.in. na to, że w ostatnich latach mieli być zmuszani do pilnowania posesji wiceministra Jarosława Zielińskiego. Suwalska policja zaprzecza takim oskarżeniom, wskazując, że wiceminister Jarosław Zieliński nigdy nie wykorzystywał funkcjonariuszy żadnej ze służb do promocji własnej osoby. Po kontroli stwierdzono jedynie, że przełożeni w suwalskiej policji mogli ze "zbytnią gorliwością" realizować niektóre działania.
Później sam Zieliński mówił, że obecność policji w okolicy jego domu mogła być związana z tym, że to niebezpieczna okolica. - Jakiś czas temu w pobliżu mojego domu znaleziono ludzką głowę - mówił w wywiadzie. Jednak policja nie była w stanie wyjaśnić ze szczegółami, gdzie dokładnie i kiedy znaleziono odcięta głowę. Wg TVN mogło chodzić o sprawę sprzed 20 lat i z innego miejsca.
Wcześniej w mediach pisano m.in. o tym, jak na uroczystości podczas święta niepodległości w Augustowie w 2016 policjanci - w tym nadkomisarz Maciej Zakrzewski - rzucali biało-czerwone konfetti ze śmigłowca. Wcześniej kilku policjantom z oddziału prewencji w Białymstoku polecono pociąć kartki papieru.