28-letni Australijczyk Brenton Tarrant, sprawca piątkowego ataku na dwa meczety w miejscowości Christchurch w Nowej Zelandii, był w Polsce w grudniu - podaje RMF FM. Tak miały według nieoficjalnych informacji ustalić polskie służby.
Mężczyzna miał przemierzyć w Polsce łącznie ponad 2 tys. kilometrów i udać się potem na Litwę. Śledczy analizują bilingi i sprawdzają, z kim kontaktował się Tarrant.
Do zamachu doszło w piątek ok. godz. 14 czasu lokalnego. Napastnik wtargnął z bronią najpierw do meczetu Masdżid Al-Nur, później zaatakował meczet Masdżid Linwood. Zginęło 50 osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Przez kilkanaście minut transmitował zamach w mediach społecznościowych. Mężczyzna trafił w ręce policji wraz z trojgiem innych osób.
Przed dokonaniem ataku mężczyzna umieścił w internecie swój manifest. Określił w nim siebie jako "białego rasistę" i przyznał, że bliska mu jest ideologia faszystowska. W manifeście dwukrotnie wspomniał o Polsce i przyznał, że był w naszym kraju.
- Nie znajdziesz żadnej ulgi, ani na Islandii, ani w Polsce, ani w Nowej Zelandii, ani w Argentynie, ani na Ukrainie, nigdzie na świecie. Wiem, bo tam byłem - stwierdzał w swoim manifeście Brenton Tarrant rozpisując się o konieczności podjęcia walki o "nowe społeczeństwo".
Okazało się także, że na broni Tarranta wykorzystanej w trakcie zamachu znajdowały się związane z Polską symbole. Na zdjęciach widać m.in. napis z nazwiskiem Feliksa Kazimierza Potockiego - polskiego hetmana, który walczył w bitwach z Turcją pod Wiedniem i Parkanami za czasów Jana III Sobieskiego.