Tragedia, do której doszło wczoraj w Zakopanem zszokowała mieszkańców. Choć nożownik przyznał się do winy, nie umiał powiedzieć, dlaczego zaatakował ponad 70-letnie kobiety; trafił na obserwację psychiatryczną.
Jak podaje TVN 24, siostra napastnika twierdzi, że w wieczór poprzedzający atak dwukrotnie dzwoniła na policję i pogotowie. Ostrzegała, że jej "brat stracił kontakt z rzeczywistością i jest w psychozie". Dodaje, że "dzień wcześniej był na mszy wieczornej i zachowywał się skandalicznie" oraz, że dzwonili do niej zaniepokojeni sąsiedzi.
- Tłumaczyłam, że od dawna leczy się psychiatrycznie i ostatnio jego stan się pogorszył. Że policja musi wzmóc patrole. Ale nie zrobiono niczego. To oni spowodowali tę tragedię - oskarża kobieta.
Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji potwierdził, że siostra Andrzeja Ł. szukała pomocy. Zaznacza jednak, że na podstawie jej zgłoszenia nie można było spodziewać się, że 30-latek może dopuścić się zbrodni.
- Kobieta dopytywała, co ma zrobić w przypadku dziwnego zachowania pobudzonego brata - mówi asp. sztab. Wieczorek i tłumaczy, że "policja zawsze interweniuje, jeżeli ktoś stwarza realne zagrożenie dla otoczenia".
- W tym przypadku zgłoszenie dotyczyło pobudzonej osoby, która nie robiła nikomu krzywdy. Mężczyzna samowolnie oddalił się z domu, a po powrocie zażył lekarstwa - tłumaczy policjantka.
14 marca dyżurny komendy w Zakopanem otrzymał telefoniczną informację, że na posesji przy ul Smrekowej znajduje się nieznany mężczyzna, który rzuca kamieniami w okno zgłaszającej. Kolejne zgłoszenie z tego samego adresu zostało nagle przerwane, lecz dyżurny usłyszał odgłosy dramatycznych wydarzeń.
Na miejsce niezwłocznie skierowano patrole policyjne, które jeszcze na posesji zatrzymały 30-letniego mieszkańca Zakopanego podejrzewanego, jak się później okazało, o dokonanie zabójstwa. Mężczyzna w chwili zatrzymania był bardzo agresywny i pobudzony.
Kolejne patrole policyjne i służby ratunkowe skupiły się na udzielaniu pierwszej pomocy pokrzywdzonym w wyniku ataku nożownika kobietom. Jeszcze na miejscu zdarzenia rozpoczęła się akcja reanimacyjna prowadzona przez policjantów. Walkę o życie kobiety podjęli następnie ratownicy i strażacy. Niestety w zakopiańskim szpitalu 72-letnia kobieta zmarła od doznanych ran. Jej 76-letnia siostra przeszła operacje ratującą jej życie i obecnie przebywa w szpitalu.
Mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa, do których przyznał się, odmawiając składania wyjaśnień. Pod eskorta policyjną zatrzymany 30-latek z Zakopanego został przetransportowany do szpitala specjalistycznego w Krakowie. Obecnie przebywa na obserwacji psychiatrycznej. Za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.