Jak donosi "Fakt", w niemal każdy piątek nieoznakowany wóz przewodzi panie z komendy, by sprzątały u gen. Jarosława Szymczyka, Komendanta Głównego Policji. Sprawa wypłynęła po donosie pracowników. Zirytował ich fakt, że szef, który zarabia 17 tys. zł, wysługuje się policyjnymi sprzątaczkami, żeby utrzymać porządek w swoim mieszkaniu. Sprawa trafiła do wiceministra Jarosława Zielińskiego.
Według źródła "Faktu", Biuro Spraw Wewnętrznych ustaliło, że miało miejsce "przestępstwo przekroczenia uprawnień". Jednak oficjalna reakcja policji jest inna. Rzecznik komendanta Mariusz Ciarka wyjaśnia, że gen.Szymczyk nie posiada "ani służbowego ani prywatnego mieszkania w Warszawie". Jak twierdzi, "na czas pełnienia funkcji korzysta jedynie z „kwatery tymczasowej”, będącej w dyspozycji Komendy Głównej Policji". Ciarka zapewnia, że lokal ten „jest administrowany przez Komendę Główną Policji na zasadach ogólnych, jak wszystkie obiekty KGP”.