RPD pyta o "podstawy prawne" karty LGBT. I zapowiada nową rolę dziecięcego telefonu zaufania

Z powodu "wątpliwości rodziców co do zapewnienia ich prawa do wychowania dzieci zgodnie z ich poglądami", rzecznik praw dziecka zwrócił się do Rafała Trzaskowskiego o wyjaśnienia. Podnosił, że kwestie programowe regulują władze centralne, a nie samorządowe.
Zobacz wideo

Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak komentował dziś w Radiu ZET sprawę podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego kartę LGBT+. Późnej zaś zwołał konferencję prasową, na której mówił m.in. o tej sprawie. 

- Postanowiłem, że dotychczasowa działalność dziecięcego telefonu zaufania od kwietnia będzie rozszerzona w bardzo istotny sposób o dostępność do informacji również dla dzieci, dla nauczycieli, dla wszystkich osób zaniepokojonych treściami, jakie są nauczane w szkołach - oświadczył Pawlak. Powiedział, że telefon zaufania w biurze RPD "działał i będzie działać" i będzie pozwalał na "zweryfikowanie kwestii dot. praw dzieci, praw rodziców, praw nauczycieli".

- Spływa bardzo dużo wniosków i wątpliwości rodziców co do zapewnienia ich prawa do wychowania dzieci zgodnie z ich poglądami. Należy podkreślić, że właśnie rodzice mają to prawo konstytucyjne

- powiedział RPD. Zapewnił, że nie "do tej pory nie opowiedział się po żadnej ze stron" sporu politycznego. - Naszą rolą jest zweryfikowanie wątpliwości. Dlatego zwróciłem się do prezydenta Rafała Trzaskowskiego, aby podał podstawy prawne, które odnoszą się do podpisanej przez niego deklaracji - powiedział Pawlak.  

- Standardy, na które powołuje się owa deklaracja, niosą ze sobą stwierdzenia wątpliwe dla wielu rodziców - powiedział. Wyjaśnił, że standardy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są skierowane dla "decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem". - Pytanie, czy decydentem w sprawie kwestii edukacyjnych jest samorząd terytorialny - stwierdził i dodał, że kwestie programowe są uregulowane w przepisach ustalanych przez władze centralne. Dziękował też Trzaskowskiemu, że pojawiają się wyjaśnienia dot. "niejasnych" zagadnień z deklaracji. 

Rabiej o standardach WHO: Wyciąga się zdania z kontekstu

Ataki środowisk konserwatywnych oraz PiS na kartę LGBT i wprowadzenie standardów WHO do szkół komentował w Porannej rozmowie Gazeta.pl wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej. Wyjaśnił, że zapisy WHO, które znalazły się w karcie, są wyrywane z kontekstu.

- Wyciąga się stamtąd zdania zupełnie wyrwane z kontekstu i mówi się tak: "A to znaczy, że oni będą uczyli przedszkolaków i w żłobkach masturbacji". To jest absurd, co ci ludzie muszą mieć w głowach, żeby wysnuwać tego rodzaju wnioski - powiedział Rabiej, wyjaśniając, że standardy WHO "są po to, by pokazać, jak rozwija się dziecko od urodzenia do osiągnięcia dojrzałości płciowej". - One opisują etapy rozwoju dziecka. To, że dzieci na różnych etapach interesują się otoczeniem, sobą, swoim ciałem jest absolutnie naturalne - stwierdził wiceprezydent Warszawy.

Prezydent Rafał Trzaskowski pisał, że że w deklaracji jest mowa o dostępności zajęć we wszystkich warszawskich szkołach. "Oznacza to lekcje dla chętnych – dodatkowe, nieobowiązkowe i za zgodą rodziców. Jeśli rodzic nie chce, żeby jego dziecko na nie uczęszczało, wystarczy, że nie wyrazi na to zgody" - podkreślał. 

Więcej o: