Deklaracja LGBT doprowadzi do seksualizacji dzieci? "Robienie z tego afery zakrawa o absurd"

Poważni politycy straszą, że z powodu "Deklaracji LGBT+" najmłodsi będą uczyć się w szkołach i przedszkolach o masturbacji. Ma to w swoich standardach rzekomo rekomendować WHO. Edukatorka z Grupy Ponton wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl, jak dalekie jest to od prawdy.
Zobacz wideo

Podpisana przez Rafała Trzaskowskiego "Deklaracja LGBT+" ma po prostu poprawić sytuację społeczności LGBT+ w Warszawie. Jednym z punktów deklaracji jest edukacja antydyskryminacyjna i seksualna dzieci i młodzieży zgodna z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Podpisanie deklaracji przez Trzaskowskiego szybko zaczęli wykorzystywać politycy PiS, który teraz nie ustają w straszeniu, że deklaracja oznacza demoralizowanie i "seksualizację" dzieci w stołecznych placówkach.

Politycy straszą seksualizacją dzieci

Wystarczy przypomnieć słowa Jarosława Kaczyńskiego z sobotniej konwencji w Jasionce. -  Nasi przeciwnicy atakują naszą politykę społeczną i, co gorsza, atakują rodziny, atakują nawet dzieci - mówił Kaczyński. Później mówił o "ataku na rodzinę i dzieci". - To jest nie do uwierzenia, ja sam, póki nie przeczytałem, nie mogłem w to uwierzyć, ale to się ma zacząć w okresie 0-4, czyli od urodzenia do 4. roku życia - mówił prezes PiS, strasząc przy tym "specyficzną socjotechniką", która zakłada "bardzo wczesną seksualizację dzieci".

Beata Mazurek z kolei opublikowała fragmenty "Standardów edukacji seksualnej w Europie" WHO na Twitterze. "Panie Kopacz i Kidawa chcą merytorycznych argumentów więc proszę:czy chcecie wprowadzić w szkołach nauczanie wg wytycznych WHO? Czy jeśli rodzice się na to nie zgadzają, to tak jak mówi p.Pitera,będziecie sugerować dziecku zmianę szkoły? Konkretne pytania. Czekamy na odpowiedź" - napisała rzeczniczka PiS. Zakreślony fragment, dotyczy informacji o "radości i przyjemności z dotykania własnego ciała" i "masturbacji we wczesnym dzieciństwie". 

Z kolei Paweł Kukiz przekonywał w niedzielę, że w przedszkolu "zamiast leżakowania, będzie za chwileczkę masowa nauka masturbacji w przedszkolu". Joachim Brudziński w kontekście deklaracji LGBT powiedział natomiast: - Wara komukolwiek od wrażliwości, intymności moich dzieciaków.

Edukatorka: Politycy nie znają standardów WHO

Zapytaliśmy Katarzynę Banasiak, edukatorkę z Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, na ile uzasadnione są te lęki i ile w ogóle prawdy jest w słowach polityków na temat standardów Światowej Organizacji Zdrowia. - Tyle co nic - mówi nam Katarzyna Banasiak. - Te komentarze pokazują niewiedzę i brak zapoznania się z tekstem źródłowym. Jak wyjaśnia, WHO stworzyła przewodnik dotyczący edukacji seksualnej, by rodzice, opiekunowie i nauczyciele wiedzieli, na jakie problemy typowe dla danego etapu rozwoju dziecka powinni zwracać uwagę. - Plan WHO nie
jest żadnym programem na zajęcia, w przedszkolach nie ma przecież żadnych zajęć z edukacji seksualnej - mówi Katarzyna Banasiak.

- Fragmenty z programu WHO, dotyczące masturbacji informują rodziców i opiekunów w placówkach o tym, że dzieci interesują się swoim ciałem i dotykają jego różnych części: nosa, uszu, ale także części intymnych, co może czasami przybrać formę masturbacji. Robienie z tego afery zakrawa o absurd, bo tak po prostu jest

- dodaje.

Według edukatorki fragment o masturbacji jest zupełnie pozbawiony kontekstu. 

Edukatorka: Seksualizacja jest mylona z edukacją seksualną

Banasiak w rozmowie z nami przyznaje też, że jest zaskoczona odmienianiem przez
wszystkie przypadki terminu "seksualizacja", który ma konkretną definicję. - Seksualizacja to w skrócie traktowanie osoby jako przedmiot, sprowadzanie jej wyłącznie do wyglądu, do atrakcyjności fizycznej. Seksualizacją jest na przykład przebieranie 6-letnich dziewczynek w stroje dorosłych kobiet, robienie im makijażu, doczepianie włosów czy malowanie paznokci. Seksualizacja jest mylona z edukacją seksualną, która ma za zadanie nauczenia tego, jak postawić granicę, jak być asertywnym i jak dbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo. To właśnie edukacja seksualna walczy z seksualizacją - twierdzi edukatorka.

Na czym polegają zajęcia z edukacji seksualnej? 

Jak w praktyce powinny wyglądać zajęcia z edukacji seksualnej? Nasza rozmówczyni wyjaśnia na przykładzie zajęć prowadzonych przez Grupę Ponton: - Poruszamy między innymi temat różnych sposobów antykoncepcji, co oczywiście nie obliguje nikogo do korzystania z niej. Mówimy o przemocy seksualnej, asertywności, o prawach człowieka którymi są również prawa seksualne. To jest potrzebne, bo wiele młodych osób nie wie, że nie muszę się zgadzać na wszystko, czego chce druga strona - stwierdza Banasiak.

- Zgłasza się do nas mnóstwo młodych ludzi, którzy mają za sobą pierwsze kontakty intymne, nie zabezpieczają się, mają różne infekcje i tak naprawdę są pozostawieni sami sobie, bo wstydzą się powiedzieć swoim rodzicom, że potrzebują wizyty u lekarza - dodaje.

Zobacz wideo
Więcej o: