Profesor Piotr Żuk usłyszał prawomocny wyrok w listopadzie 2018 roku. Podczas procesu postawiono mu aż 29 zarzutów, wśród których znalazły się oskarżenia o gwałt i gwałt zbiorowy. Ostatecznie prof. Żukowi udowodniono tylko siedem z zarzutów i ukarano grzywną w wysokości ośmiu tysięcy złotych.
Zarzuty, za które profesor Piotr Żuk odpowiedział, dotyczyły żądania "korzyści osobistych" w zamian za zaliczenia przedmiotów, które wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim. Jeśli studentki chciały dostać wyższą ocenę lub wpis do indeksu, musiały spotkać się z wykładowcą na gruncie prywatnym. Jak podkreślała jednak prokuratura, nie były to "spotkania seksualne".
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", prof. Piotr Żuk planuje właśnie powrót na uczelnię. Profesor był zawieszony przez cały okres procesu, ale zawieszenie właśnie się skończyło - tłumaczy rzecznik Uniwersytetu Ryszard Balicki. Rzecznik dodaje, że wraz z odwieszeniem profesora odwieszone zostało również postępowanie dyscyplinarne dotyczące Piotra Żuka. Komisja dyscyplinarna Uniwersytetu Wrocławskiego przyjrzy się sprawie i podejmie decyzję o ewentualnym ukaraniu mężczyzny.
Czy profesor będzie w tym czasie prowadził zajęcia? Nie wiadomo. Plany zajęć są już rozpisane, ale jak mówi się nieoficjalnie, wielu wykładowców ma nadgodziny, więc na pewno udałoby się znaleźć jakieś zajęcie dla Piotra Żuka.
Sam zainteresowany mówi "Gazecie Wrocławskiej", że czuje się pokrzywdzony przez działania policji oraz rozdmuchane doniesienia medialne. Mówi, że przedstawiono go w bardzo złym świetle, a w rzeczywistości jego przewiania były o wiele mniejsze. Podkreśla, że 95 proc. stawianych mu zarzutów nie potwierdziło się i pomimo że w sprawie przesłuchano trzy tysiące studentek, sprawa dotyczyła "tylko siedmiu studentek z okresu sprzed blisko 20 lat".
Podkreśla również, że studenci nie powinni się go obawiać. Tłumaczy, że człowiek, którego wykreowały media, nie istnieje. - Dzisiejsi studenci nie znają mnie jako nauczyciela akademickiego, bo sześć lat temu [gdy rozpoczął się proces - przyp. red.] nie było ich na Uniwersytecie. Mogą znać historię z medialnego hejtu - mówi Żuk.