Prezydium Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego podjęło decyzję o dacie strajku w oświacie. Strajk nauczycieli ma zacząć się 8 kwietnia. Zanim jednak do tego dojdzie potrzeba zgody wyrażonej w referendum strajkowym, które będzie prowadzone do 25 marca.
- Strajk jest możliwy, o ile w referendum za nim wypowie się co najmniej połowa uprawnionych - podkreślił szef ZNP Sławomir Broniarz na konferencji prasowej.
Postulaty ZNP to przede wszystkim tysiąc złotych podwyżki dla nauczycieli od stycznia tego roku. - Czy do strajku dojdzie? Wszystko zależy od minister Anny Zalewskiej - zadeklarował Broniarz.
Jeżeli 8 kwietnia dojdzie do strajku, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że może on trwać jeszcze w momencie, gdy rozpoczną się egzaminy gimnazjalne, zaplanowane na 10-12 kwietnia, a także egzaminy ósmoklasisty, zaplanowane na 15-17 kwietnia.
Od 79 do 85 procent szkół i placówek w kraju weszło w spór zbiorowy z pracodawcami, zgłaszając roszczenia płacowe. Protesty miałyby objąć nauczycieli wszystkich szczebli edukacji.
Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński mówi, że decyzja o strajku jest ostatecznością. - Strajk nie jest sam w sobie naszym celem. My chcemy rozmawiać z premierem rządu w sprawie naszych postulatów - przekonuje Krzysztof Baszczyński.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przypomina, że od kwietnia 2018 do września 2019 roku nauczycielska pensja wzrośnie o około 16 procent. Minister Anna Zalewska pod koniec stycznia ogłosiła przyspieszenie trzeciej podwyżki - nauczyciele dostaną ją od września tego roku, a nie jak pierwotnie zakładano, od stycznia 2020.
- To miliard złotych dodatkowych pieniędzy w 2019 roku na kolejne podwyżki dla nauczycieli - mówiła Anna Zalewska. Minister Anna Zalewska ogłosiła też wprowadzenie od września kolejnych dodatków dla nauczycieli. To między innymi jednorazowy dodatek po tysiąc złotych dla nauczycieli rozpoczynających pracę w zawodzie przez pierwsze dwa lata stażu oraz dodatek za wyróżniającą się pracę.