"Superwizjer". Pożyczał więziennym strażnikom pieniądze, znaleziono go martwego w celi

34-letni Rafał Markiewicz został znaleziony martwy w celi, w której odsiadywał wyrok za morderstwo. Sprawę umorzono. Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do nowych informacji ws. jego tajemniczej śmierci.
Zobacz wideo

Sprawę opisują dziennikarze "Superwizjera" i "Gazety Wrocławskiej". W 2013 roku w jednym z wrocławskich więzień doszło do tajemniczego morderstwa. Nad ranem w jednej z cel znaleziony został Rafał Markiewicz, pseudonim "Gołota". Mężczyzna został skazany na 25 lat pozbawienia wolności po tym, jak w wieku 20 lat wraz z dwoma kompanami zabił człowieka, który nie chciał wziąć z nimi udziału w napadzie na sklep.

Miał wyjść z więzienia

Markiewicz starał się o przerwę w obywaniu kary. Chciał się zaopiekować swoim bratem, który kilka miesięcy wcześniej w wyniku wypadku drogowego został sparaliżowany i wymagał całodobowej opieki. Dzień przed śmiercią Markiewicz był na rozprawie sądowej w tej sprawie. Kolejnego ranka został znaleziony martwy w toalecie przy celi, którą dzielił z czterema współwięźniami.

Po śmierci Markiewicza prokuratura wszczęła postępowanie, ale po trzech latach je umorzyła. "Superwizjer" dotarł do akt postępowania i odnalazł ekspertyzy, z których wynika, że najprawdopodobniej za śmierć "Gołoty" odpowiadają osoby trzecie a przyczyną śmierci był prawdopodobnie silny cios w kark.

Więzienne układy

"Gołota" był ważną figurą w przestępczym półświatku. Był związany z kilkudziesięcioosobowym gangiem, który przemycił z Holandii  heroinę, kokainę i marihuanę, łącznie warte 20 milionów złotych. Wg informacji "Superwizjera" dzięki temu pożyczał pieniądze na procent więziennym funkcjonariuszom.

Więzienie przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu nie cieszy się najlepszą reputacją. W podobnym czasie, kiedy umarł "Gołota", kilku strażników zostało skazanych za korupcję, handel telefonami, alkoholem i narkotykami na terenie więzienia.

"To było nie na rękę przełożonym, żeby tę sprawę ruszać"

Dziennikarze "Superwizjera" spotkali się z byłym policjantem, który rozpracowywał korupcyjny układ wśród więziennych strażników.

- Jeżeli w zakładzie karnym w porze nocnej dzieje się taka sytuacja, a młody, wysportowany człowiek, który ubiega się o warunkowe zwolnienie... To mi jakby dało dużo do myślenia. Że coś tutaj musiało być i trzeba przyjąć tę najgorszą wersję, że to nie był nieszczęśliwy wypadek, tylko faktycznie zaangażowanie osób trzecich. I udział osób trzecich, które miały w tym jakiś interes. Źródeł, które o tym sygnalizowały, było co najmniej kilka - mówił anonimowo policjant.

Dlaczego prokuratura nie zrobiła wszystkiego by wyjaśnić sprawę śmierci Markiewicza? Wg informatora reporterów "Superwizjera" wyjaśnienie tej sprawy spowodowałoby lawinę śledztw. Na jaw mogłyby wyjść kolejne nieprawidłowości w służbie więziennej.

- Tutaj była kwestia oświadczeń majątkowych wysokich rangą funkcjonariuszy - mówił policjant. (...) To się też wiąże z pewnego rodzaju układami, bo tak trzeba powiedzieć, rodzinnymi, kolesiowskimi, przyjacielskimi. To było nie na rękę przełożonym, żeby tę sprawę ruszać - stwierdził.

Więcej o: