Śledczy chcą ustalić, kim była matka noworodka wyłowionego z Odry w Nowej Soli w Lubuskiem w czerwcu 2018 roku. Dlatego zwolnili z tajemnicy lekarskiej 125 lekarzy i planują przesłuchać łącznie 1500 kobiet. Zdaniem śledczych, dziecko wrzucono do rzeki najprawdopodobniej na terenie powiatu nowosolskiego lub głogowskiego. Śledczy szukają matki dziecka, chodząc od drzwi do drzwi.
"Matka chłopca może być młodą, drobną kobietą w wieku od 18 do 25 lat. Charakterologicznie to typ introwertyka z cechami neurologicznymi. Kobieta może znajdować się w trudnej sytuacji materialnej. Nie planowała ciąży. Niewykluczone, że nie miała wsparcia najbliższych osób. Mogła bać się napiętnowania w swojej społeczności" - powiedziała w rozmowie z tvn24.pl prokurator prowadząca sprawę.
Dziecku podczas śledztwa nadano imię Jaś. Noworodka pochowano we wrześniu 2018 roku w Otyniu.
18 czerwca ub.r. wieczorem wędkarz z Nowej Soli zauważył dryfującą paczkę. Okazało się, że jest w nim ciało noworodka, który urodził się w 7 miesiącu ciąży. Dziecko miało 43 cm długości, na jego ciele było kilkanaście ran kłutych. Prokuratura rozpoczęła poszukiwania matki. Opublikowano wtedy komunikat w którym opisano, w co owinięto ciało dziecka.
"Zwłoki dziecka wraz pępowiną i łożyskiem były owinięte w ręcznik i reklamówkę, następnie zostały włożone do zasuwanej na zamek torby marki Carmela, stanowiącej najprawdopodobniej element wyposażenia wózka dziecięcego oraz elementy zaczepów z wózka marki Limak" - brzmiał komunikat.
Policja opublikowała z kolei zdjęcia przedmiotów, które znajdowały się w torbie. Znaleziono w niej damską bawełnianą koszulkę nocną w rozmiarze S marki Dehai, podkoszulek z napisem Follow Flippi z rysunkiem słonia, a także majtki, podpaski oraz zabrudzoną na kolor brunatny tetrową pieluchę.