SOP miała odmówić Amerykanom ochrony sekretarza energii. "Zostawiła ich na lodzie"

Jak wynika z informacji portalu tvn24.pl, Służba Ochrony Państwa miała nie objąć ochroną Ricka Perry'ego, sekretarza energii USA. Perry odwiedził Polskę w listopadzie ubiegłego roku.
Zobacz wideo

Do sytuacji miało dojść w listopadzie 2018 roku, gdy sekretarz energii USA Rick Perry przyjechał do Polski - podczas wizyty spotkał się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim.

Problem w tym - jak donosi portal tvn24.pl - że mimo wizyty sekretarza stanu, Perry'emu nie przydzielono ochrony od Służby Ochrony Państwa. Informatorzy portalu twierdzą, że rozmowy w tej sprawie trwały kilka tygodni.

Na krótko przed przylotem delegacji z sekretarzem, SOP zostawiła ich na lodzie. Amerykanie musieli przysłać więcej swoich agentów, jeździli sami, bez obstawy z Polski

- opisuje informator portalu.

"W przypadku sekretarzy nie odmawialiśmy"

Warto nadmienić, że stanowisko sekretarza energii to odpowiednik polskiego ministra energii, któremu nie przysługuje ochrona SOP. W takiej sytuacji to od komendanta Służby Ochrony Państwa zależy, czy dana osoba - nieobjęta na mocy prawa ochroną SOP - trafi pod pieczę SOP.

Inny z anonimowych rozmówców portalu, przedstawiany jako były wysoki oficer Biura Ochrony Rządu (poprzednika SOP) wskazywał, że nie zdarzało się dotąd, by odrzucać takie prośby Amerykanów. - Przez 20 lat nie zdarzyło się takie odrzucenie prośby Amerykanów. Stosunki będą teraz gorsze niż w PR - mówił.

Z kolei były szef BOR gen. Mirosław Gawor mówił, że "w przypadku wyższego szczebla, czyli sekretarzy nie odmawialiśmy. Wcześniej decydował o tym szef MSWiA".

Kontrowersje wokół Służby Ochrony Państwa

To kolejne doniesienia o SOP, jakie pojawiły się w ostatnim czasie. Wszystko zaczęło się od złożenia przez gen. bryg. SOP Tomasza Miłkowskiego rezygnacji ze stanowiska komendanta Służby Ochrony Państwa. RMF FM donosiło wówczas, że powodem dymisji była kompromitacja kierowcy, który przyjechał po premiera Morawieckiego i nie potrafił wyłączyć syren w limuzynie.

Później Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że sprawdzi umiejętności kierowców i przebieg ścieżki awansu w Służbie Ochrony Państwa.

Wirtualna Polska podała nieoficjalnie, że do odejścia gen. Tomasza Miłkowskiego mogła przyczynić się awantura na lotnisku, do której miało dojść między funkcjonariuszami SOP i amerykańskimi agentami Secret Service.

Zobacz wideo
Więcej o: