Jak poinformował Rzecznik Praw Obywatelskich, 27 lutego Sąd Najwyższy uwzględnił jego kasację z grudnia 2018 roku na korzyść pana Lucjana. Mężczyźnie w 2008 roku zarzucono kradzież roweru wartego 400 zł, który potem sam oddał policji.
Prokuratura jednak nabrała podejrzeń, czy mężczyzna jest poczytalny. Dwaj psychiatrzy uznali go za niepoczytalnego, a prokuratura wniosła o umorzenie postępowania karnego i zaapelowała o wysłanie go na leczenie.
Potem sprawy potoczyły się niekorzystnie dla pana Lucjana, jak opisuje RPO:
Sąd rejonowy zbadał sprawę na posiedzeniu, na które nie stawił się podejrzany, choć był prawidłowo zawiadomiony o terminie. (...) Sąd przesłuchał dwóch psychiatrów oraz psychologa. Ten ostatni wydał opinię o panu Lucjanie, jednak nie badając go - oparł się na materiałach sprawy
Sąd oparł się na tej opinii, a także uznał, że kradzież roweru ma "znaczną społeczną szkodliwość". Ponieważ tak określono kradzież, a także przez to, że mężczyzna został uznany za niepoczytalnego, trafił do zakładu psychiatrycznego w lutym 2009 roku.
Rzecznik Praw Obywatelskich zarzucił sądowi, że ten nie tylko oparł się na opinii biegłego psychologa, który nie zbadał pana Lucjana, ale też nie uzasadnił, dlaczego kradzież roweru uznał za "znaczną społeczną szkodliwość". RPO wskazał też, że sąd nie uzasadnił, dlaczego nie zastosował tzw. zasady proporcjonalności.
"10-letni okres stosowania tego środka zabezpieczającego w odniesieniu do kradzieży roweru o wartości 400 zł był niewątpliwie niewspółmierny do popełnionego czynu" - stwierdził RPO.
Ostatecznie pan Lucjan wyszedł na wolność po 10 latach.
W styczniu 2019 r. ten sam sąd rejonowy, który wysłał pana Lucjana do zakładu, umorzył postępowanie wykonawcze wobec niego. Uzasadnił to zmianą prawa, które z przestępstwa pana Lucjana uczyniło wykroczenie. Potem pan Lucjan został wypisany ze szpitala psychiatrycznego; trafił pod opiekę rodziny
- czytamy w komunikacie RPO.
Na tym jednak nie koniec, ponieważ Sąd Najwyższy pozytywnie rozpatrzył zarzuty zawarte w kasacji RPO. SN uznał za rażące naruszenie prawa: wydanie opinii przez psychologa bez zbadania podejrzanego; uznanie przez sąd, że czyn pana Lucjana miał znaczną szkodliwość społeczną; a także nierozważenie, czy nie można zastosować innego środka leczniczego niż pobyt w zakładzie.
Wraz z tą decyzją Sądu Najwyższego pan Lucjan nabrał prawa do wystąpienia o zadośćuczynienie od państwa, ponieważ czas jego pobytu w zakładzie przekroczył dwukrotnie maksymalną karę za kradzież.