Rodzinna tragedia rozpoczęła się, gdy 63-letni Tadeusz Pastyrzak zaczął skarżyć się na pogarszający się stan zdrowia. Jego rodzina i on szukali pomocy u lekarzy w kilku placówkach, jednak jej nie otrzymali. Mężczyzna zmarł na dobę po tym, kiedy po raz pierwszy odwiedził szpital w Sanoku.
Wieczorem 2 lutego, gdy mężczyzna zaczął skarżyć się na ból brzucha, jego rodzina zadzwoniła na pogotowie. Mężczyzna został przewieziony na SOR szpitala w Sanoku. Po wykonaniu USG lekarze stwierdzili, że nie ma potrzeby, aby zatrzymywać pacjenta w szpitalu. Gdy wrócił do domu, stan mężczyzny zaczął się pogarszać. Rodzina 63-latka jeszcze raz zabrała go do Sanoka, jednak tam zadecydowano, że pacjenta należy przewieźć do szpitala w Lesku. Tam spędził noc i rano dostał wypis. - Lekarze przekazali mu, że będzie rodził kamień i znów wypisali do domu - czytamy na stronach Polsat News.
Gdy w domu 63-latek dostał drgawek, trafił do Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie. Lekarze podejrzewali sepsę, przebadali mężczyznę i podjęli decyzję o operacji usunięcia kamienia. W efekcie po raz kolejny wrócił do domu, jednak rano miał zostać poddany zabiegowi operacyjnemu. 63-latek zmarł kolejnego dnia, gdy jego rodzina wiozła go do szpitala.
Rodzina uważa, że tragedii można było zapobiec. Szpital Specjalistyczny w Sanoku wydał oświadczenie, z którego wynika, że nie stwierdzono nieprawidłowości w procesie leczenia pacjenta. Winni nie czują się także lekarze ze szpitala w Lesku. Sprawa trafiła do prokuratury. Wstępna sekcja zwłok potwierdziła, że 63-letni Tadeusz Pastyrzak zmarł w wyniku uropsepsy - informuje Polsat News.