Janusz Zaorski dla Gazeta.pl: W USA mają takie podejście: "Pawlikowski już raz dostał Oscara, wystarczy"

- Często jest wśród akademików podejście, które mi się nie podoba. Oto syta Ameryka nagrodzi kogoś z nuworyszów z Polski, a potem kogoś innego i jeszcze innego, żeby pokazać, jakie Stany Zjednoczone są szczodre - komentuje galę Oscarów 2019 w rozmowie z Gazeta.pl scenarzysta, reżyser i producent filmowy Janusz Zaorski.
Zobacz wideo

Tegoroczna gala wręczenia Oscarów nie przyniosła "Zimnej Wojnie" Pawła Pawlikowskiego ani jednej statuetki - film był nominowany w trzech kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny, reżyseria i zdjęcia.

Wśród zwycięzców Oscarów 2019 znalazły się filmy takie jak m.in. "Roma" (najlepszy film nieanglojęzyczny, reżyseria, zdjęcia), "Faworyta" (statuetka dla najlepszej aktorki powędrowała do Olivii Colman) i "Green Book" (najlepszy film).  Rami Malek został nagrodzony Oscarem dla najlepszego aktora pierwszoplanowego za rolę Freddiego Mercury'ego w filmie "Bohemian Rhapsody".

- To jest, jak zwykle, gala pełna sprzeczności: połączenie komercji i sztuki wysokiej. Te werdykty zawsze dzielą widownię

- komentuje w rozmowie z Gazeta.pl scenarzysta, reżyser i producent filmowy Janusz Zaorski.  - Gala Oscarów to jest targowisko próżności, może lepiej, że nikt tego nie prowadził, bo nie pojawiały się słabe dowcipy  - zauważył.

Oscary 2019. Rami Malek z nagrodą dla najlepszego aktora

Jak dodał nasz rozmówca, "nieporozumieniem była nagroda dla Ramiego Maleka" za pierwszoplanową rolę w filmie "Bohemian Rhapsody". - To była imitacja, a nie stworzenie wielkiej roli, w przeciwieństwie chociażby do Viggo Mortensena w "Green Book". Poza przyznaniem statuetki za tę rolę nie widzę większych błędów podczas tegorocznej gali - stwierdza Janusz Zaorski.

- Nagroda dla "Green Book" to przykład "wishful thinking", czyli myślenia życzeniowego: żeby nie było rasizmu, żeby docenić osoby czarnoskóre, a w życiu przecież bywa inaczej. "Green Book" jest dość tradycyjnie wymyślony i zrealizowany. Spodobał się, bo temat zdecydowanie na czasie. Jest świetnie napisany, zagrany, ale nie przeciera żadnych szlaków, nie ma nowej narracji, nie ma nowego języka

- komentuje reżyser.

- Uzyskanie Oscara to wypadkowa to gustów, smaków różnych akademików. Często jest tak, że ci, którzy powinni głosować, są tak zajęci robotą, że nie mają na to czasu. Mają na to czas osoby, które są już zaawansowane wiekowo, więc preferują bardziej konserwatywne realizacyjnie filmy - wyjaśnia.

Oscary 2019. "Zimna Wojna" bez statuetek

Janusz Zaorski przyznał w Gazeta.pl, że nie był zaskoczony brakiem statuetki dla "Zimnej Wojny". Podkreślił, że sama nominacja w trzech kategoriach to "wielkie wyróżnienie".

- Reżyser "Romy" Alfonso Cuaron był poważną konkurencją, do tego Meksyk, sąsiad Stanów Zjednoczonych. Często wśród akademików panuje podejście, które mi się nie podoba, a które znam z "Dobrej pani" Elizy Orzeszkowej. Oto syta Ameryka nagrodzi kogoś z nuworyszów z Polski, a potem kogoś innego i jeszcze innego. A ponieważ Paweł Pawlikowski już raz dostał Oscara, to może wystarczy. Mówię to trochę złośliwie, ale wygląda to tak, jakby trzeba było kogoś nowego nagradzać, żeby pokazać, jakie te Stany Zjednoczone są szczodre

- uważa twórca.

Janusz Zaorski widzi za to szansę na międzynarodową karierę dla Joanny Kulig, odtwórczyni jednej z głównych ról w "Zimnej Wojnie".

- Jest rewelacyjnie zdolna. Śpiewa, tańczy, potrafi być wzruszająca, dramatyczna. Życzę jej wszystkiego najlepszego, chciałbym z nią pracować. Sądzę, że została bardzo zauważona. Już w Cannes wiele osób zwróciło na nią uwagę. U Pawła Pawlikowskiego mogła pokazać się ze wszystkich stron: całą biografię rozpiętą na różnych ustrojach, czasach, w różnych krajach. Będą o niej pamiętać 

- mówi reżyser.

Janusz Zaorski docenił także moment, w którym podczas gali wspomniano zmarłych niedawno filmowców. Pojawił się portret również polskiego operatora filmowego Witolda Sobocińskiego, autora zdjęć m.in. do "Ziemi obiecanej" i "Wesela".

- Zrobiło mi się miło, że zobaczyłem portret Witka Sobocińskiego, że docenili naszego zmarłego operatora. Jego wkład w kino polskie i światowe jest nieprawdopodobny - podkreśla reżyser.

Więcej o: