Barbarę Nowak wspominają "Wysokie Obcasy" w artykule "Jak wrażliwa dyrektorka szkoły zmieniła się w radykalną kurator z PiS". Dawniej, jako gospodyni nowohuckiej podstawówki, dzwoni do "Wyborczej" z prośbami o interwencje, m.in. w sprawie ucznia bitego przez ojca, zgłasza, że w ulotkach na temat przemocy w rodzinie znajduje się nieaktualny numer, walczy w mieście o większe dofinansowanie dla szkół, a gdy nastoletnia córka zachodzi w ciążę, bierze na siebie wychowanie dziecka.
Moment przemiany? W 2010 roku zostaje radną PiS. Musi oddać fotel dyrektorski i zostaje świetliczanką, ale - jak relacjonują "WO" - rządzi szkołą z tylnego siedzenia. W placówce za jej sprawą pojawia się wystawa z pękniętą Polską i fragmentem prezydenckiego tupolewa.
W 2016 roku Nowak zostaje kuratorką oświaty, pewnie najsłynniejszą w Polsce, bo najbardziej radykalną. Mówi dzieciom, że powinny, jak Jan III Sobieski, bronić Polski przed Islamem. Ogłasza, że w Muzeum Auschwitz "króluje obca, a nie polska narracja" i powinni po nim oprowadzać wyłącznie polscy przewodnicy. Protestuje, gdy Uniwersytet Jagielloński zaprasza na wykład filozofa-ateistę, bo twierdzi, że uczelnia "otwiera swoje podwoje przed Belzebubem".
Z kolei podczas protestu opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie, zwraca się do Rzecznika Praw Dziecka, by ten zareagował na "przykłady wykorzystywania dzieci do rozwiązywania konfliktów ludzi dorosłych". Na Twitterze umieszcza rysunek przedstawiający matkę z nożem, schowaną za wózkiem inwalidzkim. Dymisji Nowak domaga się opozycja. Bezskutecznie. Dawni znajomi mówią wówczas, że "Baśka jest nie do poznania" i "skrajnie się zradykalizowała".
W końcu kuratorka rzuca w przestrzeń pytanie:
Czy Rafał Trzaskowski poinformował czym lgbt jest naprawdę? CZY WSPOMNIAŁ, ŻE TO PROPAGOWANIE MIĘDZY INNYMI PEDOFILII? Sprzedaje się ludziom kłamstwa, że to walka o równe prawa dla homoseksualistów. WARSZAWIACY DLACZEGO GODZICIE SIĘ NA KRZYWDZENIE WASZYCH DZIECI?!
Wiązanie jakiejkolwiek orientacji z pedofilią jest niedopuszczalne, aczkolwiek częste. Z tego powodu Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, zwykle bardzo oszczędnie zabierające głos, wydało w tej sprawie oświadczenie. Wydało je zresztą w odpowiedzi na słowa partyjnej koleżanki kuratorki Nowak, rzeczniczki PiS Beaty Mazurek. Krótko po tym, jak Paweł Rabiej dokonał comingu outu, Mazurek w programie telewizyjnym zarzuciła mu, że nie powinien mówić o "złym dotyku w polskiej szkole" (Rabiej nazwał tak reformę edukacji). - Niech pan nie mówi o złym dotyku, bo to jest nieprzyzwoite. Szczególnie pan nie powinien o tym mówić - stwierdziła.
"Identycznie jak sama w sobie heteroseksualność – również homoseksualność per se nie implikuje żadnej szczególnej predyspozycji do zakazanego prawem wykorzystywania seksualnego dzieci" - podało PTS i przypomniało, że znakomita większość przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce jest popełniana przez heteroseksualnych mężczyzn i ma miejsce w rodzinie.
"Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej – w porównaniu do heteroseksualnych – skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a rozpowszechnianie skojarzenia między homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób. Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywatelek i obywateli".
Organizacje LGBT domagają się dymisji Nowak, ale nie mają się na co powołać. Przepisy o zawodzie kuratora nie nakładają bowiem na pełniących tę funkcję żadnych wymogów etycznych, choć prawo oświatowe już w preambule stwierdza, że szkoła ma "zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności". Z kolei nauczyciel - to zapis z Karty Nauczyciela - ma kształcić i wychowywać młodzież m.in. "w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego".
Barbara Nowak z pewnością te zapisy dobrze zna. Postawiła jednak na swoje własne marzenia. O czym śni kuratorka oświaty? Jak sama mówi, o Polsce "wolnej od zachodniego lewactwa i rodzimych zaprzańców". A to - jak widać - stoi w sprzeczności z zasadą tolerancji i szacunkiem do każdego.
Po kilku godzinach od swojego pierwszego wpisu, Nowak zaczęła tłumaczyć się, że pedofilię zarzucała nie społeczności LGBT+, a jednemu z zapisów Deklaracji. Chodzi o zapewnienie dostępu do rzetelnej edukacji seksualnej, zgodnej ze standardami WHO, wszystkim warszawskim uczniom. Kuratorka zacytowała wywiad z prezesem katolickiego stowarzyszenia pedagogów, który ocenił, że dokument "ma za zadanie zrobić z nauczycieli i pedagogów pedofili".
Standardy Światowej Organizacji Zdrowia jest przystępnym 50-stronicowym dokumentem, na którego końcu znajdują się tabele z zakresem informacji jakie należy przekazać dzieciom w poszczególnych grupach wiekowych. Jakimś sposobem ten bardzo rozsądny program, który otwarcie i w bezpruderyjny sposób porusza zagadnienia potencjalnie wstydliwe, zamienił się w ustach konserwatystów w doktrynę, która zmusza przedszkolaki do masturbacji, a nauczycieli do zachowań pedofilskich.
Nowak zaprezentowała ten sposób myślenia również w oświadczeniu opublikowanym na stronie kuratora na Facebooku. Wymienia w nim oburzające ją zapisy dotyczące dzieci w wieku 9-12 lat, w tym naukę o antykoncepcji, podejmowaniu świadomych bądź nie doświadczeń seksualnych, braniu odpowiedzialności za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne, dokonywaniu coming outu.
- Czy to nie jest pedofilia? Czy to nie jest namawianie do innych czynności seksualnych? Proszę państwa, jak mają się czuć rodzice, którzy wiedzą, że ich dzieci nabywają takiej wiedzy? Jak mają się czuć nauczyciele, którym nakazuje się uczenia dzieci treści pedofilskich (…). Ci nauczyciele mają nic mniej ni więcej, tylko wymagać od dzieci odpowiedzi na pytanie, jakiej są orientacji seksualnej. Wymagać mają od nich również sprawozdania z eksperymentów seksualnych - przekonuje Nowak w dziwacznym nagraniu, usianym dramatycznymi, teatralnymi pauzami.
Wątek edukacji seksualnej porusza list, który do MEN wystosowała grupa nauczycieli nagradzanych w konkursach na Nauczyciela Roku. "Sugerowanie publicznie przez wysokich rangą urzędników państwowych, że realizacja przez nauczycieli treści przewidzianych podstawą programową w oparciu o aktualne wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia ma charakter przestępczy i promujący pedofilię wymaga naszym zdaniem natychmiastowej i stanowczej reakcji od osób odpowiedzialnych za system edukacji w Polsce. Niezależnie od prywatnych poglądów nikt nie ma prawa do rzucania oszczerstw motywowanych niechęcią do innej wizji etyki i edukacji seksualnej, zwłaszcza Kurator Oświaty" - piszą sygnatariusze listu, czyli większość laureatów konkursu od 2002 roku.
Czy zrobi to wrażenie na Annie Zalewskiej? Raz stawała już po stronie kuratorki Nowak, gdy ta twierdziła, że organizowanie Tęczowego Piątku to "deprawowanie dzieci i młodzieży". Zalewska opowiadała się przeciwko inicjatywie jeszcze zanim ta się odbyła, a później - zresztą rękami kuratoriów - odpytywała szkoły, czy organizowały akcje, czy rodzice wyrażali na nią zgodę oraz jakie materiały zostały szkole przysłane.
Tym razem, by stanąć po stronie Nowak, wystarczy brak reakcji ministry. Ten wydaje się bardzo prawdopodobny. Zalewska jest bowiem "jedynką" na liście PiS w okręgu dolnośląsko-opolskim do Europarlamentu. Te przypadają na drugą połowę maja, co oznacza, że na kampanię zostały raptem trzy miesiące. Zalewska może więc zwyczajnie nie mieć czasu, a także - w obliczu wyborów - ochoty na angażowanie się w jakiekolwiek spory. Im mniej działań, tym lepiej dla już nie ministry, a kandydatki w wyborach do Parlamentu Europejskiego.