Główny Inspektorat Sanitarny chce zmian w przepisach, dotyczących suplementów diety. Skierował w tej sprawie propozycje do Ministerstwa Zdrowia. Urzędnicy proponują m.in., by opakowania suplementów wyraźnie odróżniały się od opakowań leków, chcą również wprowadzić większą kontrolę nad składem i rejestracją suplementów.
W 2017 r. Najwyższa Izba Kontroli wskazywała w raporcie, że brakuje dostatecznego nadzoru nad tym, co tak naprawdę znajduje się w suplementach, jaka jest ich jakość i wpływ na samopoczucie zażywających je osób.
Lek. med. Joanna Pietroń, internista z Centrum Medycznego Damiana: Tak, zdarza mi się.
To prawda, ale nie demonizowałabym ich roli. Są sytuacje, w których nie da się uniknąć zażywania suplementów. Mówię np. o osobach skrajnie niedożywionych, a także o ludziach z organizmami wyniszczonymi chorobami nowotworowymi, po operacjach bariatrycznych [chirurgiczne leczenie nadwagi – red.], u których suplementacja jest konieczna. Dotyczy to również zawodowych sportowców.
Jedynym takim suplementem w naszej szerokości geograficznej jest witamina D, którą powinniśmy przyjmować ze względu na niedobór słońca w miesiącach od września do czerwca. Zawsze jednak radzę, by przyjmować taką witaminę w postaci leku. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości, dobrze brać chociażby właśnie suplement.
W pozostałych przypadkach to kwestia bardzo indywidualna. Np. wegetarianie powinni przyjmować witaminę B12. Osoby, które nie jedzą ryb, powinny z kolei zażywać kwasy omega 3 i omega 6.
Tylko warto zwrócić uwagę, w jakiej formie go przyjmujemy, nie każdy taki suplement jest skuteczny. Najlepiej wchłaniają się suplementy z magnezem w postaci cytrynianów i mleczanów, najgorzej – węglany i tlenki magnezu.
Niestety, trudno jest stwierdzić, jaka jest tak naprawdę skuteczność takich suplementów u pacjentów, bo nie ma metody badania, która pokaże zawartość pierwiastka wewnątrz komórek. Oznaczenie poziomu magnezu w surowicy krwi, którym dysponujemy obecnie, nie daje miarodajnych wyników.
Jeśli ktoś jest młody i zdrowy, to nie przesadzajmy, nic mu się nie stanie, jeśli kupi w aptece taki czy inny suplement. Gorzej, jeśli mamy do czynienia z osobą starszą lub z dzieckiem, tutaj konieczna jest bardzo duża ostrożność.
Przede wszystkim nie odróżniają leku od suplementu. Wydaje im się, że to jedno i to samo. Wpływ mają na to też reklamy, w których sugeruje się, że suplementy mają bardzo pozytywny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie, że mogą rozwiązać problemy związane z naszymi dolegliwościami.
Wizyty w gabinecie niestety zwykle są bardzo krótkie i brakuje czasu na to, by dłużej porozmawiać. Zauważyłam jednak, że bardzo trudno jest uzyskać od pacjentów informację o tym, jakie substancje zażywają, poza tymi, które im przepisałam. Dopiero intensywnie dopytywani przyznają, że sąsiadka poleciła coś na żołądek, a ktoś inny na serce.
Największy problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś kupuje suplementy gdzieś w internecie lub na bazarze, wówczas już w ogóle nie możemy mieć pewności, co znajduje się w składzie takiego produktu. Zdarza się, że pacjenci boją się wziąć lek kupiony w aptece, który im przepisałam, bo przeczytali ulotkę z informacją o skutkach ubocznych, a nie przeszkadza im suplement z ulotką po chińsku, której w ogóle nie rozumieją.
Rzeczywiście, aby zarejestrować suplement, wystarczy zgłoszenie do Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Suplementy nie przechodzą tak rygorystycznych badań i testów jak leki. Problem jest globalny, np. w Stanach Zjednoczonych odkryto w suplementach diety m.in. pestycydy. Jak środek, który zawiera tego typu substancje, może korzystnie wpływać na zdrowie?
Jeśli muszę już polecić suplement, wybieram taki, który jest produkowany przez renomowane firmy, wytwarzające również leki. Poza tym, zdarza się też, że substancja, która jest u nas suplementem, w innym kraju jest lekiem, co też może wpływać na decyzję o jego wyborze.
Oczywiście, jak każda substancja, którą przyjmiemy w zbyt dużej ilości. Czasem może mieć to naprawdę bardzo poważne konsekwencje.
Przykładem jest miłorząb japoński, ostatnio bardzo popularny. Jego zażycie w połączeniu z wieloma lekami może mieć fatalne skutki. Na przykład, w połączeniu z lekami przeciwzakrzepowymi może wywołać krwotok.
Ludzie w ogóle nie mają takiej świadomości. Kupują swoim rodzicom i dziadkom różne preparaty w aptece, np. na gwiazdkę, kiedy nie mają innego pomysłu na prezent. Robią to w dobrej wierze, sądząc, że to pomoże. Nie mają świadomości, że to nie tylko może nie pomóc, ale wręcz może zaszkodzić.
Farmaceuci i technicy farmacji nie powiedzą tego wprost, ale bywa, że są zmuszani przez swoich szefów do polecania suplementów diety. Kiedy zaczynałam pracę zawodową ok. 20 lat temu, nie było takiego zjawiska. Ludzie w aptekach często są rozliczani z tego, ile suplementów sprzedadzą. Niektórzy co prawda protestują i nie dają się stłamsić, nawet pod groźbą utraty premii, inni jednak pokornie słuchają swoich szefów.
Proszę mi wierzyć, sugestia farmaceuty lub technika farmacji ma wpływ na decyzje zakupowe wielu osób, które są schorowane i pragną poczuć się lepiej. Dziś rządzi przede wszystkim chęć osiągania zysków i dobre wyniki sprzedaży.