- Śledztwo będzie prowadzone z artykułu 160. kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - powiedział w rozmowie z tvn24.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski. Dodał, że postępowanie jest na wstępnym etapie: śledczy muszą przesłuchać świadków, w tym rodziców dziecka, pracowników szpitala oraz policjantów, którzy przewieźli dziewczynkę do szpitala, a także zebrać odpowiednie dokumenty. - Dopiero wtedy będziemy mogli mówić o ewentualnych zarzutach - dodał prok. Smętkowski.
Przełożony dyspozytora, który odmówił wysłania karetki, broni decyzji podwładnego. - Poza prawie 40-stopniową gorączką nie było żadnych innych dodatkowych informacji wskazujących na zagrożenie życia dziecka - powiedział Jakub Bonawentura Wakuluka dla tvn24.pl. Dodał, że dziecko było przytomne, samodzielnie oddychało i było wydolne krążeniowo, stąd decyzja dyspozytora o niewysłaniu karetki.
Jak pisaliśmy w poniedziałek, do wydarzenia doszło 13 lutego około godziny 3:30 w nocy. Do Komendy Powiatowej Policji w Wolsztynie (woj. wielkopolskie) zadzwonił przebywający w tamtej chwili w Niemczech mężczyzna z prośbą o pomoc. Powiedział, że w domu w Nowej Wsi jest jego partnerka z ich sześciomiesięczną córką, która ma 40 stopni gorączki i musi trafić do szpitala. Dyspozytor odmówił jednak wysłania karetki i polecił kobiecie pojechanie do szpitala w Wolsztynie na własną rękę. Matka dziecka była sama i nie miała żadnego środka transportu, którym mogłaby pojechać do placówki. Stan dziecka z kolei się pogarszał: dziewczynka zaczęła mieć drgawki.
Dyżurny z KPP w Wolsztynie poinformował Posterunek Policji w Przemęcie, skąd policjanci pojechali do Nowej Wsi. Jeden z policjantów zadzwonił na pogotowie z prośbą o karetkę, jednak także spotkał się z odmową. Funkcjonariusze wzięli sprawy w swoje ręce i po uzyskaniu zgody przełożonego sami przewieźli kobietę z córką do szpitala w Wolsztynie, gdzie dziecko otrzymało niezbędną pomoc.
Ostatecznie dziewczynka spędziła w szpitalu cztery dni.