Burmistrz Hajnówki tłumaczył zakaz tym, że trasa marszu narodowców "po raz kolejny została wyznaczona przez organizatora przez miejsce newralgiczne z punktu widzenia społeczności prawosławnej" - przez sobór św. Trójcy, czyli prawosławną cerkiew parafialną w Hajnówce.
Na decyzję burmistrza wpływ miał także przebieg zeszłorocznego marszu, podczas którego "uczestnicy prezentowali symbole krzyża celtyckiego, odznaki trupiej główki z piszczelami (symbolu 3. dywizji pancernej SS "Totenkopf " - red.), wznosili okrzyki 'Narodowa Hajnówka'". Krzyż celtycki jest międzynarodowym symbolem rasizmu, w latach 90. XX wieku symbol antysemitów. Publiczne pokazywanie tego symbolu było w przeszłości uznawane przez sąd za propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego.
"Zaistniałe zdarzenia ubiegłoroczne, uwarunkowania historyczne zdarzenia, które chce upamiętnić organizator, tworzą wobec mniejszości białoruskiej i prawosławnej jawnie wrogi i negatywny przekaz, o charakterze prowokacyjnym" - czytamy.
Jeśli tegoroczny marsz dojdzie do skutku, będzie czwartym takim wydarzeniem w Hajnówce. Już od pierwszej edycji wzbudzał kontrowersje - m.in. dlatego, bo upamiętnia Romualda Rajsa "Burego". Właśnie jego oddział zimą 1946 roku spacyfikował wsie w pobliżu Bielska Podlaskiego, które zamieszkiwała prawosławna ludność białoruska.
Obecnie Hajnówkę zamieszkuje duża grupa tej mniejszości.
Organizatorom marszu przysługuje odwołanie. Mają na to 24 godziny od momentu opublikowania zakazu w Biuletynie Informacji Publicznej Miasta Hajnówka.