Na początku lutego grupa przeciwników PiS zorganizowała protest przed siedzibą TVP. W tym czasie w budynku wychodziła Magdalena Ogórek, prowadząca jednego z programów telewizji publicznej. Protestujący starali się uniemożliwić jej wyjazd i krzyczeli hasła w jej kierunku. "Auto oplute, porysowane, obklejone całkowicie naklejkami, wyzwiska, rzucanie się pod koła" - napisała na Twitterze Ogórek.
Środowisko dziennikarskie oraz politycy, w tym opozycja, potępili i ostro krytykowali take zachowanie wobec Ogórek. Sprawą zajęły się "Wiadomości" TVP, które w jednym z materiałów upubliczniły dane osobowe i wizerunki osób, biorących udział w incydencie z Ogórek. To również zostało mocno skrytykowane, zareagował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Jednak Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała, że nie wyciągnie konsekwencji wobec TVP.
Jednak telewizja Jacka Kurskiego może mieć inny problem. Jak podaje branżowy serwis Press.pl, pokazane w "Wiadomościach" osoby planują pozew grupowy wobec TVP. Ma ich reprezentować kancelaria Dubois i Wspólnicy.
W rozmowie z Press.pl pokazani w TVP uczestnicy manifestacji mówią, że po emisji spotkali się nie tylko z falą hejtu, ale też groźbami i konsekwencjami zawodowymi. Jednak z aktywistek straciła pracę po tym, jak do jej firmy zaczęli dzwonić atakujący ją klienci. Jeszcze jedna osoba straciła pracę, a dwie kolejne walczą o jej utrzymanie.
Jednej z osób po telefonach do pracodawcy zmieniono formę zatrudnienia i teraz może w każdej chwili zostać zwolniona. Mówi jednak, że rozumie kierownictwo firmy. Wszystkie osoby opisują też, że dostały setki wiadomości z hejtem i wiele gróźb karalnych i wiadomości takich jak "Mam nadzieję, że (...) zdechniesz na raka", "Zdechniesz w bólach". Jedna z osób dla swojego bezpieczeństwa była eskortowana przez policję po wyjściu z pracy.