W czwartek 7 lutego w miejscowości Zakręt doszło do kolizji kolumny SOP. Jak się okazało, została ona spowodowana podczas przejazdu szkoleniowego. W wyniku zdarzenia dwoje dzieci - pasażerów auta cywilnego - trafiło na krótką obserwację do szpitala.
Jak informuje TVN 24, powołując się na źródła bliskie SOP, mężczyzna, który spowodował kolizję, pracuje w jednostce od dwóch lat w wydziale, który szkoli nie kierowców, a ochroniarzy. Oznacza to, że mężczyzna ćwiczył się przede wszystkim w walce wręcz, a także doskonalił umiejętności strzeleckie.
- Teraz to w SOP norma, że kierowcami są dwudziestolatkowie. Dostają samochody o mocy 300 koni i chcą pokazać, że potrafią. Są szybcy, ale i niebezpieczni. Wcześniej było przyjęte, że trzeba być po trzydziestce, mieć odpowiednią dojrzałość i doświadczenie - powiedział informator stacji.
Według źródeł TVN 24 za kierownicą samochodów SOP coraz częściej zasiadają słabo przygotowane do tego zadania osoby, ponieważ w jednostce brakuje kierowców. - Robi się im jakieś szkolenia na szybko, by się zgadzało w kwitach, a potem są wysyłani z delegacjami zagranicznymi - powiedział oficer SOP.
Co więcej, od zeszłego roku szkolenia poruszania się w kolumnie zaczęto przeprowadzać w ruchu miejskim, a nie tylko - jak było wcześniej - na specjalnym torze. - To duża nieodpowiedzialność dowódców. Równie dobrze funkcjonariuszy ochrony bezpośredniej można wysyłać do miasta, by ćwiczyli strzelania tam, zamiast na strzelnicy - powiedział stacji gen. Mirosław Gawor.
Nadal jednak, poruszając się w kolumnie bez osoby ochranianej, kierowcom nie wolno łamać przepisów. Mogą jednak używać sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej, co wynika z rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych z września 2002 roku.