Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar opublikował odpowiedź, jaką uzyskał od prezesa TVP Jacka Kurskiego. Chodzi o sprawę opisywaną pół roku temu m.in. na Gazeta.pl.
Dziennikarz, reporter, autor książek, Cezary Łazarewicz wspominał, że w Telewizji Publicznej istnieje "czarna lista" ekspertów, polityków, dziennikarzy, którzy nie mogą być zapraszani do mediów publicznych. Opisywał, że tak wynika z informacji, jakie otrzymał od jednego z pracowników.
W tej sprawie Adam Bodnar zwrócił się do prezesa TVP, prosząc o wyjaśnienie i wskazanie, czy coś takiego ma miejsce. Zrobił to 8 sierpnia 2018 roku, a ponieważ nie otrzymał odpowiedzi, ponowił swoją prośbę w styczniu 2019 roku - czytamy na stronie RPO.
Jacek Kurski odpowiedział na prośbę RPO, wskazując, że prawnicy Telewizji Publicznej sprawdzają wpisy Łazarewicza pod kątem "ewentualnego podjęcia kroków procesowych wobec jego autora". Dalej prezes TVP przypomniał, że już wcześniej Telewizja Publiczna zaprzeczała istnieniu "czarnej listy".
Podkreślił też, że w TVP "zasada niezależności redakcyjnej była i jest przestrzegana", a zarząd spółki nie ustala listy gości czy emitowanych materiałów.
Otwartość TVP nie może polegać jednak na tym, że każdy, kto myśli, że ma coś do powiedzenia społeczeństwu może od publicznego nadawcy oczekiwać, że zostanie mu w tym celu udostępniona antena
- napisał prezes TVP. Jak zaznaczał, osoby udzielające komentarzy czy inni uczestnicy audycji są zapraszani "redakcje i redaktorów w związku z posiadaną wiedzą i kompetencjami w zakresie tematu rozmowy lub audycji".
"W żadnym z tych przypadków decyzja nie należy do organu zarządzającego nadawcy publicznego. Zarząd nie ingerował i nie zamierza ingerować w te kwestie" - podkreślił Jacek Kurski.
Cezary Łazarewicz odniósł się do tej publikacji RPO, wskazując, że już "dowiedział się, jak to działa". Jak napisał:
W oddziale TVP, który znam, jest ktoś na wzór politruka, człowiek z zewnątrz, pilnujący kto się ma nie pojawiać. Oczywiście zwykli dziennikarze tego nie wiedzieli, ale szybko się nauczyli. Źli byli z materiałów wycinani. W końcu każdy dziennikarz wiedział, kogo pokazywać nie można i nie ma co tracić czasu na setki, których się nie emituje. Teraz jak mają wątpliwości, to dzwonią i pytają, czy mają kręcić gościa, czy to strata czasu
Na koniec dodał, że "przyzwoici ludzie nie powinni pojawiać się w TVP".