W sobotę wieczorem 2 lutego dziennikarka Magdalena Ogórek została zaatakowana przez protestujący tłum, kiedy wychodziła z budynku TVP przy pl. Powstańców Warszawy. Grupa demonstrantów próbowała uniemożliwić jej wyjazd samochodem i wykrzykiwała hasła "Kłamczucha" i "Wstyd i hańba". Na szybach samochodu przyklejono kartki z napisem "TVoja wina".
W niedzielę po południu KOD stanowczo odciął się od ataku na Magdalenę Ogórek.
Jak zaznaczono w oświadczeniu, KOD "od ponad trzech lat pokojowo protestuje przeciwko dewastacji Polski przez obecnie rządzących". Dodano, że członkowie ruchu od początku uważali, że "protesty powinny być pozbawione agresji zarówno fizycznej jak i słownej".
"Potępiamy agresywne zachowanie po obu stronach politycznego sporu, ponieważ mogą one doprowadzić do tragedii takiej, jaka miała miejsce podczas finału WOŚP w Gdańsku" - ostrzegają przedstawiciele organizacji.
Jak czytamy w komunikacie, "agresja niczego nie zmienia, a wręcz pogłębia podziały w społeczeństwie. Żadne, nawet najbardziej słuszne postulaty, nie mogą jej usprawiedliwiać".
"KOD nie był organizatorem wydarzeń z 2.02.2019 roku przed budynkiem TVP" - zaznaczono.
Tymczasem policja poinformowała, że zidentyfikowała osiem osób, które brały udział w ataku na Magdalenę Ogórek przed budynkiem TVP. Trzem doręczono już wezwania do stawienia się na policji, pozostałych nie było w miejscu zamieszkania. Jedna z wezwanych osób zgłosiła się na komisariat w niedzielę wieczorem.
Jak poinformowała Komenda Stołeczna Policji na Twitterze, funkcjonariusze "nadal uzupełniają materiał dowodowy odnoszący się do innych uczestników zajścia".