Jest akt oskarżenia ws. byłych prezesów PKP. Nieistniejąca firma miała ochraniać dworce na ŚDM

Do sądu w Warszawie wpłynął akt oskarżenia wobec całego byłego zarządu spółki PKP SA. Chodzi o ochronę dworców podczas Światowych Dni Młodzieży i umowę z fikcyjną firmą.
Zobacz wideo

Rzecznik prokuratury okręgowej dla Warszawy Pragi Marcin Saduś powiedział, że zarzutami objęte zostało jedenaście osób, w tym cały były zarząd spółki PKP SA. Akt oskarżenia dotyczy umowy o wartości 2,3 miliona złotych, którą wiosną 2016 roku podpisał prezes zarządu PKP SA. Umowa ta dotyczyła ochrony antyterrorystycznej dworców w czasie Światowych Dni Młodzieży.

Akt oskarżenia wobec byłego zarządu PKP SA wpłynął do warszawskiego sądu

Członkom byłego zarządu spółki kolejowej zarzucono nieumyślne wyrządzenie szkody na mieniu spółki wskutek niedopełnienia obowiązku należytej dbałości o majątek PKP SA. Niegospodarność zarządu miała polegać na tym, że podpisał on umowę na ochronę antyterrorystyczną bez uprzedniego sprawdzenia rzeczywistych potrzeb w tym zakresie i bez sprawdzenia cen oraz rynku tego typu usług. Po trzech latach śledztwa w tej sprawie śledczy uznali, że umowa między PKP SA., a firmą Sensus była fikcją. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na prezesie spółki PKP SA., któremu grozi kara pozbawienia wolności na 10 lat. - Chodziło o wyprowadzenie pieniędzy do Sławomira W. Jego Sensus nie potrafił wykonać żadnego zadania, dlatego musiał wynająć kolejne trzy firmy. Ich prezesi także są objęci aktem oskarżenia - TVN24 przytacza słowa jednej z osób biorących udział w śledztwie.

Były prezes spółki PKP SA. miał forsować podpisanie umowy z firmą Sensus. Z dokumentów sądowych wynika jednak, że w czasie podpisania umowy była ona firmą reklamową, która od ponad 10 lat nie prowadziła żadnej działalności. Założycielem firmy Sensus był nieżyjący już były wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbański, który był bliskim współpracownikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pierwsza rozprawa ws. wyrządzenia szkody mieniu spółki PKP SA. odbędzie się najwcześniej za sześć miesięcy. 

Więcej o: