Klientka Biedronki z Pęcic nagrała swoją wizytę w sklepie, a jak sama opisała, wideo opublikowała "ku przestrodze". Jak relacjonowała:
Idąc dzisiaj na zakupy pomyślałam że wezmę pestki dyni na przekąskę, zamiast pestek było to coś... ktoś... nie wiem jak to nazwać.
W bakaliach bowiem "zamieszkały" sobie najprawdopodobniej małe szczury, które wylegiwały się w pudełku w otoczeniu migdałów i orzechów nerkowca. Zwierzątka są niewielkie, niewiele większe od bakalii wokół.
Klientka wskazywała też, że już wcześniej pojawiały się głosy, że w tym konkretnym sklepie są problemy z czystością, miała pojawiać się pleśń na owocach. "Fakt" zwrócił się do Jeronimo Martins, właściciela Biedronki, o wyjaśnienia w sprawie.
W nadesłanym dziennikowi wyjaśnieniu, czytamy:
Niezwłocznie po otrzymaniu informacji o gryzoniach w tym sklepie, uprzątnęliśmy placówkę, usunęliśmy bakalie z sali sprzedaży oraz wezwaliśmy firmę deratyzacyjną
Jeronimo Martins podkreśliło też, że sklep znajduje się niedaleko pól uprawnych, przez co i tak organizowane są tam dodatkowe kontrole. "Tym bardziej jest nam przykro, że w tej placówce, mimo powyższych działań, pojawiły się gryzonie" - wskazano w odpowiedzi.
Jeśli chcesz wesprzeć WOŚP z Gazeta.pl, KLIKNIJ TUTAJ. Zbieramy na zakup sprzętu dla szpitali dziecięcych.