Opisała koszmarne warunki pracy w magazynie Amazona. Dzień później nie miała już pracy

Wiktoria Beczek
Razem z dojazdem część z nas poświęca na pracę nawet 16 godzin dziennie - pisała o pracy w Amazonie Maja Staśko. Dzień po publikacji została poinformowana, że jej umowa nie została przedłużona.

Maja Staśko od kilku miesięcy pracowała w podpoznańskim Centrum Dystrybucyjnym firmy Amazon. Na łamach Gazeta.pl opublikowaliśmy jej relację z warunków pracy, które panują tam w okresie przedświątecznym. Staśko opisała pracę ponad ludzkie siły - pracę, na którą, razem z dojazdem, poświęca kilkanaście godzin na dobę. Pisała też o biciu rekordów w liczbie spakowanych produktów, 20-kilometrowych dystansach do przejścia każdego dnia, liczeniu na to, że nie zemdleje się od gorąca i nie straci świątecznego bonusu.

Amazon w korespondencji z nami nazwał to "odosobnioną opinią" i odpowiedział na część zarzutów. Zapewniano m.in., że przedłużona, 11-godzinna zmiana została zarządzona w tym roku tylko raz.

Zapewnienie o przedłużeniu umowy

Jeszcze przed publikacją tekstu Staśko - zatrudniona przez agencję pracy - upewniała się, czy zostanie z nią podpisana kolejna, czwarta z rzędu umowa.

- Umowa jest na miesiąc. Przed końcem poprzedniego miesiąca często przychodzimy i pytamy, czy została przedłużona - czasem dostajemy taką informację, jeśli już wiadomo, czasem nie. Poza tym dostajemy sms tuż przed początkiem miesiąca, że umowa czeka do podpisania. W poniedziałek 24 grudnia, moja koleżanka poszła spytać o to, czy przedłużyli jej umowę, i przy okazji spytała o mnie. Przedłużyli i jej, i mnie. Bałam się, że jednak to odwołają i pozbawią mnie pracy - w styczniu z wieloma osobami praca nie jest przedłużana, a ja wiedziałam, że niedługo wyjdzie artykuł - więc poszłam tam z koleżanką, żeby mieć świadka, zapytałam jeszcze raz i spisałam imię i nazwisko osoby z agencji, która mi to przekazała - relacjonuje.

„Zmieniliśmy zdanie”

Dzień po publikacji - telefon z agencji Adecco. - Powiedzieli, że nie przedłużają umowy. Gdy powołałam się na to, że mam nazwisko osoby, która przekazała mi informację o przedłużeniu umowy oraz, że miałam świadka, mężczyzna, który do mnie zadzwonił, odpowiedział: "aha, zmieniliśmy zdanie" - wyjaśnia Staśko i dodaje, że miała dobre wyniki i zawsze wyrabiała normę.

- Amazon zwyczajnie wyrzuca pracownice, które są dla niego niewygodne - i chwali się tym, że w firmie jest mało zwolnień. Jasne, że jest, skoro wystarczy nie przedłużyć umowy, żeby pracownik stracił pracę. Zatrudnienie przez agencję i umowy na miesiąc dają możliwość pozbawienia pracy praktycznie każdego bez konieczności zwalniania i uzasadniania tego w jakikolwiek sposób. A my zostajemy bez pracy - ocenia.

Amazon: zapraszamy w przyszłym roku

O komentarz w sprawie poprosiliśmy firmę Amazon. "Pani Staśko zatrudniła się w Adecco w charakterze pracownika sezonowego. Od początku wiedziała, że jej kontrakt z agencją pracy wygaśnie, kiedy skończą się święta" - czytamy w oświadczeniu. Jednocześnie należy zaznaczyć, że Staśko pracowała w firmie od października, a nie wyłącznie przez grudzień, który jest najgorętszym okresem, kiedy przyznawany jest bonus świąteczny, zarządzane są nadgodziny i dodatkowe dni pracy. 

Słowem - zatrudniając się w październiku miała gwarancję pracy do listopada, później jej umowa była przedłużana co miesiąc, a w Wigilię zapewniono ją o przedłużeniu umowy na styczeń. 

Miło słyszeć, że Pani Maja chce z nami pracować. Zapraszamy do nas w przyszłym roku na kolejny szczyt sezonu. Zachęcamy także, by sprawdzać stronę www.pracujwamazon.pl, na której często otwieramy bezpośrednie rekrutacje na stanowiska stałe

- dodaje firma. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego zmieniono decyzję, chociaż kilka dni wcześniej zapewniono, że umowa została podpisana. Co więcej, od związku zawodowego wiemy, że wielu pracowników agencyjnych dostało umowy na kolejny miesiąc. O zmianę decyzji i kryteria, zgodnie z którymi wybierano, którzy pracownicy zostaną na styczeń zapytaliśmy w kolejnym mailu do Amazona.

Związek zawodowy: Umowy czasowe to relikt kryzysu

Magda Malinowska ze związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza działającego w firmie wyjaśnia, jak wygląda system zatrudnienia przez pierwsze niemal dwa lata. - Amazon zatrudnia najpierw nowego pracownika przez pół roku przez agencje na miesięcznych umowach, potem oferuje umowę trzymiesięczną próbną, mimo że już zdążył sprawdzić, jak pracuje dana osoba. Potem oferuje umowę roczną zamiast umowy stałej na czas nieokreślony. W efekcie w Amazonie pracuje się przez 21 miesięcy na pełnych obrotach (umowy nie są przedłużane, jeśli nie wyrabia się 100 proc. normy) i w obawie o każdą chorobę - tłumaczy.

Inicjatywa Pracownicza domaga się, by pracownicy byli zatrudniani bezpośrednio, a nie przez agencje. - W innych krajach są limity zatrudnienia przez agencje, a w Polsce w Amazon jest to nawet w niektórych okresach 50 proc. załogi, choć Amazon korzysta z agencji pracy również poza okresem większych zamówień. Związek zaznacza, że "realnie agencje nie służą do obsługi okresu wzmożonych zamówień ale do selekcji i dyscyplinowania". - Do testowania powinna być umowa próbna a nie agencyjna - dodaje.

Związek chce również ograniczenia czasowych umów o pracę. - Umowy czasowe promowano w 2008 r. jako sposób na walkę z kryzysem, gdy wmawiano pracownikom, że muszą zacisnąć pasa i zgodzić się na brak stabilności, aby zachować miejsca pracy. Te czasu już dawno minęły. Amazon należy do najbogatszego człowieka na ziemi i jego pracownicy generują olbrzymie zyski, firma cały czas się chwali, że się rozwija, buduje nowe magazyny, zatrudnia kolejne osoby – nie ma więc żadnego biznesowego uzasadnienia dla umów agencyjnych i tymczasowych, dzięki którym łatwo pozbyć się wszystkich niepokornych - zauważa Malinowska.

Amazon w Polsce

Amazon to amerykańskie przedsiębiorstwo handlowe z największym na świecie sklepem internetowym. Szef Amazona Jeff Bezos jest najbogatszym człowiekiem na świecie. W Polsce firma ma pięć centrów dystrybucyjnych i zatrudnia 14 tysięcy osób, a dodatkowe 7,5 tysiąca w szczycie świątecznym. O warunkach pracy w Amazonie regularnie pisze Adriana Rozwadowska z "Gazety Wyborczej". Po jednej z publikacji otrzymała pismo z żądaniem "zaprzestania tych działań". Helsińska Fundacja Praw Człowieka uważa że była to "próba wywarcia presji na dziennikarza, zastraszenia go i wywołania tzw. efektu mrożącego".

Napisz do autorki: wiktoria.beczek@agora.pl

Zobacz wideo
Więcej o: