W sprawach związanych z byłym księdzem toczyło się lub toczy kilka postępowań. Prokuratura w Białymstoku badała m.in. jego słowa o "żydowskim motłochu" w czasie wystąpienia z okazji 82. rocznicy powstania ONR. Śledczy umorzyli je, jednak później prokuratura z Wrocławia włączyła ten wątek do własnego śledztwa ws. innych wypowiedzi byłego księdza.
Jak opisuje TVN24.pl, w połowie tego roku śledczy z Wrocławia mieli podstaw, by postawić Międlarowi zarzuty dot. mowy nienawiści. Ale odebrano im śledztwo i przekazano do prokuratury w Białymstoku (tej samej, która wcześniej umorzyła inne postępowanie ws. Międlara).
Choć we Wrocławiu śledczy dysponowali już opiniami biegłych, to białostocka prokuratura wystąpiła o kolejną "kompleksową opinię z zakresu tzw. mowy nienawiści". Tymczasem od miesięcy żaden biegły nie wyraził gotowości sporządzenia takiej opinii - podaje TVN24.
Autor materiału stacji Maciej Duda napisał na Twitterze o "parasolu ochronnym, w prokuraturze nad najpopularniejszym, polskim nacjonalistą".
Kolejne postępowanie - lub część już toczącego się - może dotyczyć spalenia przez Międlara zdjęcia Tadeusza Mazowieckiego. 13 grudnia w czasie manifestacji nacjonalistów we Wrocławiu nazwał on Mazowieckiego "zdrajcą" i "komunistycznym parchem" (to obelżywe określenie Żyda - red.).
Doniesienie do prokuratury w tej sprawie zapowiedzieli Członkowie Unii Europejskich Demokratów. Osobne doniesienie złożył syn premiera Mazowieckiego.
We wrześniu Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście odmówiła wszczęcia postępowania ws. felietonu, który Międlar opublikował na swojej stronie internetowej.
W tekście nazwał Żydów "kąkolem", a następnie wezwał czytelników do "żniw". "Dość tego! Czas na żniwa. Czas oddzielić kąkol od pszenicy. Przeproście za antypolonizm i wynoście się z Polski!" - napisał były ksiądz. W związku z felietonem Międlara w sierpniu do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia, ale śledczy odmówili wszczęcia postępowania.
W uzasadnieniu prokurator pisała, że Międlar "korzystał z prawa do wyrażenia swoich poglądów, wolności słowa".
Jacek Międlar do 2016 roku był księdzem, nieoficjalnym "duszpasterzem narodowców". Sam odszedł z zakonu po tym, jak przełożeni przenosili go z parafii do parafii i nałożyli na niego zakaz wystąpień publicznych. Międlar znany jest z antysemickich wypowiedzi i mowy nienawiści. W lutym został skazany prawomocnym wyrokiem za znieważenie posłanki Joanny Scheuring-Wielgus na Twitterze. "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?" - napisał o posłance.