W Ciecierzynie (woj. opolskie) na jaw wyszła niedawno straszliwa zbrodnia. Na jednej z posesji w miejscowości niedaleko Byczyny znaleziono zwłoki czterech noworodków. Trzy z nich były zakopane pod ziemią, czwarte matka próbowała spalić w piecu. O straszliwą zbrodnię podejrzewana jest Aleksandra J., jej partner usłyszał zarzut pomocnictwa.
Zobacz także: Ciecierzyn: mieszkańcy zabierają głos po zabójstwie noworodka. "Nie jesteśmy nieczuli i bierni"
Od momentu odkrycia ciał noworodków w Ciecierzynie i okolicach nie mówi się o niczym innym. Jak podaje Fakt24.pl, zbrodnia przypomniała mieszkańcom o innej, równie mrożącej krew w żyłach, zbrodni. W 1996 roku 9-letnia Kasia została zgwałcona i zamordowana.
Mieszkańcy opowiadają, że dziewczynka wyszła do szkoły, ale nigdy do niej nie dotarła. Ślad po niej zaginął. Szukały jej dziesiątki policjantów i setki ochotników. Wśród nich byli także lokalni harcerze. To właśnie oni natknęli się na ślad Kasi. Ślad prawdziwie makabryczny - zauważyli odciętą głowę dziewczynki w foliowej reklamówce. Później zaczęto znajdować kolejne części ciała 9-latki. Też były owinięte w foliowe siatki.
Policja zaczęła szukać Wampira z Byczyny, bo tak nazwali go mieszkańcy. To właśnie oni pomogli znaleźć sprawce. Przypomnieli sobie, że gdy oni szukali dziewczynki, jeden z mieszkańców biegał po okolicy z siatkami. Jedna z nich przypominała tę, w której znaleziono głowę Kasi. Chodziło o Krzysztofa P., który był sąsiadem Kasi. Jej rodzice często zapraszali do na obiady, pomagali mu.
W toku śledztwa wyszło na jaw, że gdy całe miasteczko szukało 9-latki, ta była tuż za ścianą. Krzysztof P. przez wiele godzin znęcał się nad nią i gwałcił ją. Jeszcze tego samego dnia ją zamordował. Potem zaniósł ciało do łazienki i zaczął ćwiartować nożem kuchennym i piłką do metalu. Zapakował części ciała dziecka do reklamówek i rozpoczął wędrówkę po okolicy - chciał rozrzucić szczątki w różnych miejscach.
Krzysztof P. od razu przyznał się do winy. Powiedział śledczym, gdzie zakopał tors dziewczynki. Dodał, że gdy szedł je ukryć, zmęczył się, więc zrobił sobie przerwę. Zaszedł do kiosku i kupił sobie piwo, które potem spokojnie wypił trzymając w ręce siatkę ze szczątkami zamordowanego dziecka.
Podczas rozprawy Krzysztof P. prosił sąd o karę śmierci. Ta nie obowiązywała już jednak w Polsce. Mężczyzna został skazany na karę dożywocia.
Po latach był jednym z bohaterów programu "Cela nr". Mówił w nim, że w dniu morderstwa był w bardzo złym stanie psychicznym i mógł zamordować każdego. - Stało się najgorsze, że to było dziecko - powiedział.
- Dziś dawne demony ożyły. Po wiadomości o martwych dzieciach w Ciecierzynie wszyscy przypomnieliśmy sobie historię Kasi. Co jest w tym miejscu takiego, że giną tutaj ci najbardziej bezbronni? - mówiła rozmówczyni Fakt24.pl.