Do dramatycznego zdarzenia doszło w niedzielę w gminie Lipno. - Nic nie zwiastowało tragedii kiedy wraz z pierwszym śniegiem kilkoro dzieci z jednej z miejscowości gminy Lipno wyszło przed dom, by pozjeżdżać na sankach. Nieopodal nastoletnia córka właścicieli wypuściła z kojca na ogrodzoną posesję bernardyna i owczarka niemieckiego - podaje podkom. Małgorzata Małkińska, oficer prasowa policji w Lipnie.
Psy zaatakowały zjeżdżające na sankach rodzeństwo: 4-letniego Kacpra i 9-letnią Julię. Dziewczynka postanowiła ratować młodszego brata i zasłoniła go własnym ciałem. Została dotkliwie pogryziona. Na pomoc ruszyli dorośli, którym udało się wziąć dzieci na ręce i zabrać do domu. Dziewczynka trafiła do szpitala. Jak podaje TVN24 lekarze we Włocławku musieli założyć jej 20 szwów, ma poranione m.in. plecy, tył głowy i udo. Na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Cały czas znajduje się pod opieką lekarzy.
Policja obecnie bada, kto odpowiada za to zdarzenie. Przede wszystkim funkcjonariusze muszą ustalić, jak doszło do otwarcia furtki na posesji. Psy były szczepione i do tej pory nie było z nimi problemów. Dochodzenie w tej sprawie prowadzone jest pod kątem art. 160 kk, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to do trzech lat więzienia.