Andrzej Dera, prezydenci minister, poinformował w poniedziałek rano, że prezydent Andrzej Duda odznaczy pośmiertnie Bartosza Niedzielskiego, Polaka zmarłego w Strasburgu. O śmierci Polaka poinformowano w niedzielę w nocy z niedzieli na podziałek. Prezydent Andrzej Duda i inni politycy złożyli kondolencje.
Czytaj także: Bartosz Niedzielski nie żyje. "Mój brat nas opuścił"
Bartosz Niedzielski zmarł w szpitalu Hautpierre w Strasburgu, gdzie przebywał od zeszłego wtorku. Francuskie media podają, że był podtrzymywany przy życiu, aby jego rodzina mogła się z nim pożegnać.
Przypominamy, że 36-letni Bartosz Niedzielski jest piątą śmiertelną ofiarą ataku z 11 grudnia, kiedy to terrorysta Cherif Chekatt, otworzył ogień do przechodniów niedaleko jarmarku bożonarodzeniowego w centrum Strasburga. Niedzielski próbował powstrzymać napastnika. Jak mówią świadkowie, 36-latek uniemożliwił napastnikowi wejście do zatłoczonego baru. Gdyby nie to, ofiar mogłoby być znacznie więcej.
Andrzej Dera podkreślił, że taka postawa jest godna podziwu.
Można powiedzieć Polak-bohater. Dzięki takiej postawie nie doszło do większej tragedii. I tak doszło do wielkiej tragedii, ale dzięki takiej postawie, jaką miał nasz obywatel i redaktor z Włoch, nie doszło do większej tragedii
- mówił minister Dera w rozmowie z TVP 1.
Dodał, że taką osobę należy uhonorować i prezydent Andrzej Duda postanowił odznaczyć Niedzielskiego za jego heroiczność. - Poświęcił życie, żeby ratować innych, to jest absolutny wzór. To jest taka postawa, którą należy szanować - powiedział Andrzej Dera.
Zmarły wczoraj po południu Bartosz Niedzielski był pracownikiem europarlamentu. W Strasburgu mieszkał od 20 lat. Na bożonarodzeniowy rynek wybrał się we wtorkowy wieczór ze swoim przyjacielem włoskim dziennikarzem Antonio Megalizzim, który również stał się ofiarą zamachowca i zmarł w piątek. O śmierci Bartosza Niedzielskiego poinformował w niedzielę jego brat Jakub Niedzielski oraz przyjaciel Dariusz Zalega.
We wtorek, 11 grudnia, uzbrojony napastnik otworzył ogień do osób odwiedzających bożonarodzeniowy jarmark w stolicy Alzacji. Mężczyzna zginął dwa dni później podczas obławy, w której uczestniczyło ponad siedmiuset funkcjonariuszy francuskich służb bezpieczeństwa. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie, ale francuskie władze zaprzeczyły, jakoby to islamiści odpowiadali za tę zbrodnię. Śmiertelne ofiary Cherifa Chekatta - Francuza pochodzenia marokańskiego - to Francuz, Tajlandczyk, Afgańczyk, Włoch i Polak.