W sobotę wieczorem przewodniczący COP24 Michał Kurtyka, a po nim liderzy państw, w tym Andrzej Duda, ogłosili zakończenie i sukces konferencji klimatycznej w Katowicach. Negocjacje przedłużyły się o ponad dobę, ale ostatecznie niemal 200 państw przyjęło jednogłośnie Pakiet katowicki, czyli końcowy dokument szczytu.
Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres dziękował delegatom i polskiej prezydencji za "zaangażowanie" i "ogromny wysiłek". - Zatwierdzenie Programu Działania Porozumienia Paryskiego jest podstawą procesu transformacji, który będzie wymagał wzmocnienia ambicji ze strony społeczności międzynarodowej. Nauka wyraźnie pokazała, że potrzebujemy zwiększonej ambicji, aby pokonać zmiany klimatyczne - mówił jednak Guterres.
- Odtąd moimi pięcioma priorytetami będzie: ambicja, ambicja, ambicja, ambicja i ambicja - podkreślił. Po tym hasłem kryje się zwiększenie zobowiązań na rzecz walki ze zmianami klimatu, przede wszystkim redukcja emisji dwutlenku węgla.
Komentujący wynik COP24 obserwatorzy zwracali uwagę - choć w mocniejszych słowach - na to samo, o czym mówił Guterres. W Katowicach zatwierdzono zasady działania porozumienia z 2015 roku. Ale według aktualnej wiedzy naukowców kontynuowanie działań na obecnym poziomie doprowadzi katastrofalnego poziomu zmian klimatu. Pomimo tego na szczycie w Polsce kraje nie porozumiały się w sprawie choćby zadeklarowania zwiększenia ambicji. Przyjęcie decyzji szczytu chwalili m.in. Miguel Arias Cañete, komisarz europejskich ds. klimatu i energii. "To sukces dla multilateralizmu i globalnej walki ze zmianami klimatu" - napisał.
Pakiet w Katowicach mógł w ogóle nie zostać przyjęty. Negocjatorzy mogli się nie dogadać, przez co jego przyjęcie zostałoby przełożone na później. W ostatnich momentach któryś z krajów mógł powiedzieć "nie". Tak się nie stało i w tym wymiarze na pewno można mówić o sukcesie COP24. Komentujący podkreślają ogromny wysiłek negocjatorów i polskiej prezydencji (której swoimi wypowiedziami nie pomagali niektórzy politycy, w tym Andrzej Duda).
Teraz prezydent na Twitterze cieszy się z sukcesu w Katowicach, zaś jego szef gabinetu Krzysztof Szczerski zapewnia, że w przyjęciu porozumienia "udział odegrała dyskretna dyplomacja Prezydenta". W tę wątpią jednak obserwujący szczyt dziennikarze. "Coś nas chyba ominęło" - napisała Karolina Baca-Pogorzelska. "Teraz się będą wszyscy na tym wieszać. Bo się udało. Jakie to jest słabe i małe. Dyplomacja tak dyskretna, że jej nie ma" - ocenił z kolei Krzysztof Bolesta z serwisu analitycznego "Polityka Insight Climate". Stwierdził, że na szczycie "robotę robił zespół prezydencji", który uzgadniał szczegóły dokumentów "dniami i nocami".
Greenpeace Polska przypisał część sukcesu Sekretarzowi Antonio Guterresowi, którzy wg organizacji "pod koniec szczytu po raz trzeci pojawił się w Katowicach i nieoficjalnie przejął stery". W to wątpiła jednak ekspertka zajmująca się negocjacjami klimatycznymi Lidia Wojtal, która na Twitterze zwróciła uwagę, że to raczej nie Guterres "siedział po nocy wysłuchując problemów grup, a wysłuchawszy edytował teksty tak, żeby wszyscy się zgodzili".
Na ile pełny jest ten sukces? Jeszcze przed zakończeniem szczytu Oskar Kulik, specjalista ds. polityki klimatyczno-energetycznej WWF mówił w rozmowie z Gazeta.pl, że samo przyjęcie decyzji przez szczyt to za mało. Ważne jest po pierwsze to, jakie są szczegóły Programu Działania Porozumienia Paryskiego (potocznie nazywanego Paris Rulebook), a po drugie, co poza tym znalazło się w dokumencie końcowym.
Karl Mathiesen z serwisu specjalistycznego climatechangenews.com wyjaśniał, że Paris Rulebook to ponad 150 stron przepisów, które stanowią "mapę drogową" do tego, co każdy kraj musi zrobić w ramach walki ze zmianami klimatu. Ponadto zasady dotyczą tego, jak informować o postępach i kto pomoże finansowo krajom rozwijającym się. - To duży krok naprzód od Porozumienia paryskiego. Teraz jest ono dużo bardziej kompletne - ocenił. Stwierdził też, że w czasach wielu podziałów dobrym znakiem jest, że wypracowano światowy kompromis. Teraz ważne będzie, co w praktyce stanie się z porozumieniem i Katowickim Rulebookiem. - On jest dla państw zestawem narzędzi do walki ze zmianami klimatu. Ale teraz jeszcze rzeczywiście zacząć to robić - stwierdził Mathiesen i wyjaśnił, że zwiększanie ambicji będzie najważniejsza kwestią w przyszłym roku.
Climatechangenews.com cytuje negocjatorów, którzy byli zaskoczeni wynikami szczytu, gdyż spodziewali się dużo słabszego dokumentu. Jeden z nich mówił, że spodziewał się tylko "kilkudziesięciu stron i pozostawienia wielu kwestii na później". Była dyplomatka z Francji nazwała uchwalenie zestawu zasad "uderzającym i bardziej kompletnym niż jakiekolwiek porozumienie". Z kolei przedstawicielka Sojuszu Małych Państw Wyspiarskich (którym najszybciej grożą poważne konsekwencje zmian klimatu i które najsilniej walczą o zdecydowane działania) oceniła, że dokument "nie zadowala ich całkowicie", ale jest "czymś, z czym da się działać". Najbardziej narażonym krajom udało się wywalczyć m.in. bardziej przewidywalne finansowanie oraz możliwość brania przy tym pod uwagę zniszczeń, wywołanych przez katastrofy klimatyczne - opisuje Climatechangenews.com. Nie udało się wynegocjować wszystkiego. Decyzje ws. zasad handlu emisjami nie zostały rozstrzygnięte i przełożono to na kolejny szczyt.
Poza głównymi decyzjami, na szczycie przedstawiono także trzy inicjatywy Polski. Nie są one częścią końcowego dokumentu. Do ich podpisania zaproszono wszystkie państwa. Pod każdym z trzech podpisało się po kilkadziesiąt krajów. Inicjatywy to: Deklaracja Śląska ws. Sprawiedliwej transformacji (czyli tego, jak pomóc społeczniczkom związanym z paliwami kopalnymi, np. górnikom na Śląsku, w transformacji do "zielonej" gospodarki"), Deklarację partnerstwa na rzecz rozwoju elektromobilności oraz Deklarację "Lasy dla klimatu" (o znaczeniu lasów w walce ze zmianami klimatu).
Poza tym na COP24 odbyły się setki spotkań, paneli i dyskusji, a także manifestacji wzywających do walki ze zmianami klimatu. Niektóre organizacje i państwa złożyły własne deklaracje, zaprezentowano nowe raporty. Bank Światowy opublikował raport wg którego odejście od węgla opłaci się Polsce ekonomicznie. Koalicji Wysokich Ambicji (grupa krajów rozwiniętych, rozwijających się, a także osobno UE, Szkocji, Kalifornia i kilku organizacji) obiecała, że do 2020 roku zwiększy swoje cele w walce ze zmianami klimatu. To samo zapowiedziało kilka innych państw. Bank Światowy zapowiedział, że podwoi inwestycje w działania na rzecz klimatu w latach 2021-2025. Działania zapowiedziały też prywatne firmy, np. Volkswagen ogłosił, że po roku 2040 będzie kończyć sprzedaż aut spalinowych.
Niektórzy obserwatorzy, w tym Greenpeace, skrytykowali Pakiet katowicki za brak jasnych deklaracji podniesienia ambicji. Działania, które są zadeklarowane obecnie, nie wypełniłyby celów Porozumienia paryskiego i doprowadziłyby do ocieplenia o 3-4 stopnie Celsjusza. Zdaniem naukowców już przekroczenie poziomu 2 stopni miałoby katastrofalne skutki.
Kwestie planów i zwiększania ambicji pozostają na kolejne lata. Zwiększanie działań mają być ważnym elementem przyszłorocznego szczytu klimatycznego Sekretarza Generalnego ONZ. Odbędzie się ono we wrześniu. Kilka miesięcy później w Chile delegacje zbiorą się na COP25 i w 2020 roku powinny zostać zaktualizowane cele poszczególnych państw.