Nie wszyscy są zadowoleni, ale jest sukces. 200 państw przyjęło decyzję szczytu w Katowicach

Jest sukces w Katowicach. Przyjęto decyzję szczytu COP24 i po trzech latach porozumienie klimatyczne z Paryża ma (prawie) komplet reguł. Obserwatorzy chwalą negocjatorów, a niektórzy są nawet zaskoczeni sukcesem. Ale zdaniem innych w decyzji zabrakło śmiałych deklaracji.
Zobacz wideo

W sobotę wieczorem przewodniczący COP24 Michał Kurtyka, a po nim liderzy państw, w tym Andrzej Duda, ogłosili zakończenie i sukces konferencji klimatycznej w Katowicach. Negocjacje przedłużyły się o ponad dobę, ale ostatecznie niemal 200 państw przyjęło jednogłośnie Pakiet katowicki, czyli końcowy dokument szczytu. 

Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres dziękował delegatom i polskiej prezydencji za "zaangażowanie" i "ogromny wysiłek". - Zatwierdzenie Programu Działania Porozumienia Paryskiego jest podstawą procesu transformacji, który będzie wymagał wzmocnienia ambicji ze strony społeczności międzynarodowej. Nauka wyraźnie pokazała, że potrzebujemy zwiększonej ambicji, aby pokonać zmiany klimatyczne - mówił jednak Guterres.

- Odtąd moimi pięcioma priorytetami będzie: ambicja, ambicja, ambicja, ambicja i ambicja - podkreślił. Po tym hasłem kryje się zwiększenie zobowiązań na rzecz walki ze zmianami klimatu, przede wszystkim redukcja emisji dwutlenku węgla.

Komentujący wynik COP24 obserwatorzy zwracali uwagę - choć w mocniejszych słowach - na to samo, o czym mówił Guterres. W Katowicach zatwierdzono zasady działania porozumienia z 2015 roku. Ale według aktualnej wiedzy naukowców kontynuowanie działań na obecnym poziomie doprowadzi katastrofalnego poziomu zmian klimatu. Pomimo tego na szczycie w Polsce kraje nie porozumiały się w sprawie choćby zadeklarowania zwiększenia ambicji. Przyjęcie decyzji szczytu chwalili m.in. Miguel Arias Cañete, komisarz europejskich ds. klimatu i energii. "To sukces dla multilateralizmu i globalnej walki ze zmianami klimatu" - napisał. 

Sukces, ale czyj?

Pakiet w Katowicach mógł w ogóle nie zostać przyjęty. Negocjatorzy mogli się nie dogadać, przez co jego przyjęcie zostałoby przełożone na później. W ostatnich momentach któryś z krajów mógł powiedzieć "nie". Tak się nie stało i w tym wymiarze na pewno można mówić o sukcesie COP24. Komentujący podkreślają ogromny wysiłek negocjatorów i polskiej prezydencji (której swoimi wypowiedziami nie pomagali niektórzy politycy, w tym Andrzej Duda). 

Teraz prezydent na Twitterze cieszy się z sukcesu w Katowicach, zaś jego szef gabinetu Krzysztof Szczerski zapewnia, że w przyjęciu porozumienia "udział odegrała dyskretna dyplomacja Prezydenta". W tę wątpią jednak obserwujący szczyt dziennikarze. "Coś nas chyba ominęło" - napisała Karolina Baca-Pogorzelska. "Teraz się będą wszyscy na tym wieszać. Bo się udało. Jakie to jest słabe i małe. Dyplomacja tak dyskretna, że jej nie ma" - ocenił z kolei Krzysztof Bolesta z serwisu analitycznego "Polityka Insight Climate". Stwierdził, że na szczycie "robotę robił zespół prezydencji", który uzgadniał szczegóły dokumentów "dniami i nocami".

Greenpeace Polska przypisał część sukcesu Sekretarzowi Antonio Guterresowi, którzy wg organizacji "pod koniec szczytu po raz trzeci pojawił się w Katowicach i nieoficjalnie przejął stery". W to wątpiła jednak ekspertka zajmująca się negocjacjami klimatycznymi Lidia Wojtal, która na Twitterze zwróciła uwagę, że to raczej nie Guterres "siedział po nocy wysłuchując problemów grup, a wysłuchawszy edytował teksty tak, żeby wszyscy się zgodzili".

Co w Pakiecie Katowickim?

Na ile pełny jest ten sukces? Jeszcze przed zakończeniem szczytu Oskar Kulik, specjalista ds. polityki klimatyczno-energetycznej WWF mówił w rozmowie z Gazeta.pl, że samo przyjęcie decyzji przez szczyt to za mało. Ważne jest po pierwsze to, jakie są szczegóły Programu Działania Porozumienia Paryskiego (potocznie nazywanego Paris Rulebook), a po drugie, co poza tym znalazło się w dokumencie końcowym.

Karl Mathiesen z serwisu specjalistycznego climatechangenews.com wyjaśniał, że Paris Rulebook to ponad 150 stron przepisów, które stanowią "mapę drogową" do tego, co każdy kraj musi zrobić w ramach walki ze zmianami klimatu. Ponadto zasady dotyczą tego, jak informować o postępach i kto pomoże finansowo krajom rozwijającym się. - To duży krok naprzód od Porozumienia paryskiego. Teraz jest ono dużo bardziej kompletne - ocenił. Stwierdził też, że w czasach wielu podziałów dobrym znakiem jest, że wypracowano światowy kompromis. Teraz ważne będzie, co w praktyce stanie się z porozumieniem i Katowickim Rulebookiem. - On jest dla państw zestawem narzędzi do walki ze zmianami klimatu. Ale teraz jeszcze rzeczywiście zacząć to robić - stwierdził Mathiesen i wyjaśnił, że zwiększanie ambicji będzie najważniejsza kwestią w przyszłym roku. 

Climatechangenews.com cytuje negocjatorów, którzy byli zaskoczeni wynikami szczytu, gdyż spodziewali się dużo słabszego dokumentu. Jeden z nich mówił, że spodziewał się tylko "kilkudziesięciu stron i pozostawienia wielu kwestii na później". Była dyplomatka z Francji nazwała uchwalenie zestawu zasad "uderzającym i bardziej kompletnym niż jakiekolwiek porozumienie". Z kolei przedstawicielka Sojuszu Małych Państw Wyspiarskich (którym najszybciej grożą poważne konsekwencje zmian klimatu i które najsilniej walczą o zdecydowane działania) oceniła, że dokument "nie zadowala ich całkowicie", ale jest "czymś, z czym da się działać". Najbardziej narażonym krajom udało się wywalczyć m.in. bardziej przewidywalne finansowanie oraz możliwość brania  przy tym pod uwagę zniszczeń, wywołanych przez katastrofy klimatyczne - opisuje Climatechangenews.com. Nie udało się wynegocjować wszystkiego. Decyzje ws. zasad handlu emisjami nie zostały rozstrzygnięte i przełożono to na kolejny szczyt.

Polskie inicjatywy na COP24

Poza głównymi decyzjami, na szczycie przedstawiono także trzy inicjatywy Polski. Nie są one częścią końcowego dokumentu. Do ich podpisania zaproszono wszystkie państwa. Pod każdym z trzech podpisało się po kilkadziesiąt krajów. Inicjatywy to: Deklaracja Śląska ws. Sprawiedliwej transformacji (czyli tego, jak pomóc społeczniczkom związanym z paliwami kopalnymi, np. górnikom na Śląsku, w transformacji do "zielonej" gospodarki"), Deklarację partnerstwa na rzecz rozwoju elektromobilności oraz Deklarację "Lasy dla klimatu" (o znaczeniu lasów w walce ze zmianami klimatu).

Poza tym na COP24 odbyły się setki spotkań, paneli i dyskusji, a także manifestacji wzywających do walki ze zmianami klimatu. Niektóre organizacje i państwa złożyły własne deklaracje, zaprezentowano nowe raporty. Bank Światowy opublikował raport wg którego odejście od węgla opłaci się Polsce ekonomicznie.  Koalicji Wysokich Ambicji (grupa krajów rozwiniętych, rozwijających się, a także osobno UE, Szkocji, Kalifornia i kilku organizacji) obiecała, że do 2020 roku zwiększy swoje cele w walce ze zmianami klimatu. To samo zapowiedziało kilka innych państw. Bank Światowy zapowiedział, że podwoi inwestycje w działania na rzecz klimatu w latach 2021-2025. Działania zapowiedziały też prywatne firmy, np. Volkswagen ogłosił, że po roku 2040 będzie kończyć sprzedaż aut spalinowych.

Następny szczyt klimatyczny we wrześniu, później COP25

Niektórzy obserwatorzy, w tym Greenpeace, skrytykowali Pakiet katowicki za brak jasnych deklaracji podniesienia ambicji. Działania, które są zadeklarowane obecnie, nie wypełniłyby celów Porozumienia paryskiego i doprowadziłyby do ocieplenia o 3-4 stopnie Celsjusza. Zdaniem naukowców już przekroczenie poziomu 2 stopni miałoby katastrofalne skutki. 

Kwestie planów i zwiększania ambicji pozostają na kolejne lata. Zwiększanie działań mają być ważnym elementem przyszłorocznego szczytu klimatycznego Sekretarza Generalnego ONZ. Odbędzie się ono we wrześniu. Kilka miesięcy później w Chile delegacje zbiorą się na COP25 i w 2020 roku powinny zostać zaktualizowane cele poszczególnych państw. 

Więcej o: