Oczywiście pamiętam, że 30 albo i więcej lat wstecz w naszym mieszkaniu na warszawskim Powiślu pojawiał się karp. Zdarzało mi się siedzieć w kucki przy wannie i patrzeć godzinami na rybę, dolewać jej wody, dopytywać ojca, czemu nie rusza się tak żwawo jak powinna. A potem wierzyć, że to coś w galarecie to jest zupełnie inny karp, że ten nasz po wczasach w wannie został wypuszczony do stawu. Pozostał wstyd.
Ryby fascynowały mnie od dziecka. Nie było telewizorów albo nic w nich nie było. Nie było komórek, komputerów. Patrzenie na akwariowe rybki było najwyższą rozrywką. Szybko dowiedziałem się, że ryby czują. A ich umieranie fałszywie jest nazywane śnięciem. Ze snem nie ma to nic wspólnego. Kiedy ryba z jakiegoś powodu zdycha, ta akwariowa także, to cierpi jak każde stworzenie, rzuca się w agonii, nie pojmując dlaczego nie może zaczerpnąć powietrza, pływać.
Teraz, tuż przed świętami, takie cierpienia w niewyobrażalnych warunkach dotykają setek tysięcy karpi, sprzedawanych w wielu polskich sklepach. Widok stłoczonych, leżących na boku, rozpaczliwie chwytających powietrze ryb nie ma dla mnie nic wspólnego ze świętami. Plastikowe baseny, choćby miały po kilka tysięcy litrów, zamieniają się w krwawe łaźnie. Włożenie tam rurki doprowadzającej powietrze nic nie zmienia - to przedłużanie agonii. Dziś wiemy, że ryby czują. Czują jak zdychają w męczarniach, czują, że się duszą w siatkach, czują jak są szarpane za skrzela i rzucane na wagę. Potem jeszcze przez chwilę - kilka godzin, może dzień - znęcamy się nad nimi trzymając w chlorowanej wodzie, by wreszcie uśmiercić. Nie wierzę, że wszyscy umiemy to zrobić humanitarnie.
Powodowanie cierpienia zwierząt, przetrzymywanie ich w warunkach nie pozwalających na zachowanie zgodnej z naturą pozycji i wiele innych aspektów znęcania się, także nad rybami, jest zakazanych w ustawach. Ale prawo jest ułomne, nieprecyzyjne, pełne luk, co przybliżają rozmówcy Gazeta.pl. Nie ma natomiast w żadnym prawie zapisu, że polska tradycja, jaką jest kupowanie żywych karpi na Wigilię musi być utrzymana. Nie ma jakiegokolwiek powodu, dla którego na stół musi trafić po wielu dniach gehenny dopiero co utłuczony przez wujka w łazience osobnik. W sklepach przez cały rok mamy dziesiątki przeróżnych gatunków ryb, świeże dostawy. Smakują tak samo.
Na Gazeta.pl pisaliśmy w ostatnich dniach o kolejnych sieciach, które rezygnują ze sprzedaży żywych karpi. To krok w dobrą stronę, ale celem powinien być całkowity zakaz handlu żywymi rybami w marketach i innych sklepach. Powinniśmy cieszyć się świętami bez urządzania domowych rzeźni i tortur na stoiskach rybnych. Zwracanie uwagi, dokumentowanie, piętnowanie takich zachowań, zgłaszanie na policję czy do organizacji zajmujących się prawami zwierząt - to żaden wstyd. Przeczytajcie co o tym sądzą nasi rozmówcy - adwokat Karolina Kuszlewicz, rzeczniczka ds. ochrony zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym oraz lekarz weterynarii Piotr Korzeniowski. To poruszające rozmowy.
W święta 2015 roku założyliśmy z dziećmi drugie akwarium, w ich pokoju. W nocy jedna ze skał się obsunęła, pękło szkło, woda cicho zaczęła spływać na podłogę. Nim się zorientowaliśmy co się stało, ryby były w fatalnym stanie. Akcja ratunkowa trwała kilka godzin, moje dziewczyny chwytały zdychające pyszczaki (tak się nazywają), wrzucały je do miski, podłączyły filtr wody i pompę podającą tlen, sprawdzały temperaturę. Ryby ocalały. Nie wątpię, że dziś nikt nie wmówi im, że te w sklepach mają się dobrze. Nie chcą siedząc w kucki patrzeć na karpia w wannie.
Nie namawiam Was do niejedzenia ryb, mówię tylko, abyście pamiętali o ich humanitarnym traktowaniu.
Najwyższy czas zrozumieć, że noszenie żywych ryb w foliowych torebkach ze sklepów do domów to nie jest powód do dumy. To fanaberia. Gorzej - to po prostu bestialstwo.
Zaczęliśmy w poniedziałek 17 grudnia i nie przestajemy. W przedświąteczny tydzień pokazujemy wam na Gazeta.pl organizacje i działania, których wsparcie czyni świat lepszym miejscem. Jedną z nich jest WFF, która działa aktywnie m.in. na rzecz ochrony zagrożonych gatunków ryb. Jeśli chcesz wesprzeć WWF wejdź tutaj >>