Al Gore w Katowicach punktował Polskę. "Tysiące umierają tu przez zanieczyszczenie powietrza"

Patryk Strzałkowski
- Dziecko urodzone w Warszawie, zanim skończy roczek nawdycha się tylu szkodliwych substancji, ile jest w 1000 papierosów - mówił w Katowicach Al Gore. Były wiceprezydent USA spotkał się w uczestnikami COP24 i mieszkańcami. Wzywał do działania przeciwko zmianom klimatu.

- Traktujemy naszą atmosferę jak ściek - mówił na wystąpieniu podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach Al Gore. Były wiceprezydent USA od dawna jest jednym z najsłynniejszych promotorów wiedzy i działań na rzecz walki ze zmianami klimatu. W czwartek przyjechał do Polski i najpierw wystąpił na szczycie klimatycznym, a później w otwartym dla mieszkańców Climate Hubie Greenpeace'u. Na obu spotkaniach sale były wypełnione po brzegi - głównie młodymi ludźmi.

Były wiceprezydent zaczął od przytyku do obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa i innych, którzy nie chcą robić wiele na rzecz ochrony klimatu. Najpierw pokazał słynne zdjęcie Ziemi z kosmosu i podkreślał, jak piękny to widok. - Ale niektórzy patrzą na ten glob i widzą możliwości zwiększenia swoich zysków - stwierdził i pokazał zdjęcie króla Arabii Saudyjskiej Salmana z Donaldem Trumpem oraz Władimira Putina przybijającego piątkę saudyjskiemu następcy tronu.

- Mój kraj, Arabia Saudyjska i Rosja to trzej najwięksi producenci ropy - powiedział i wspomniał, że na COP24 te trzy kraje były w opozycji do pełnego przyjęcia kluczowego raportu naukowego IPCC nt. zmian klimatu.

Następnie Gore przytoczył najnowsze dane o zmianach klimatu, m.in. o tym, że w ostatnich 18 latach przypadło 17 najcieplejszych lat w historii pomiarów. - A niedługo pojawią się nowe dane i będziemy mówić już o 18 latach w ostatnich 19 - dodał. Mówił, że w tym roku padł niezwykły rekord temperatury - ponad 42 stopnie Celsjusza w nocy. - Przez to ciało nie ma jak się ochłodzić - wyjaśniał.

Podkreślał, że zmiany klimatu już teraz mają dramatyczne skutki. - W Pakistanie z powodu fal upałów ginie tyle osób, że przed przyjściem lata kopią groby "na zapas" - stwierdził. Pokazywał zdjęcia i nagrania z katastrof związanych z klimatem, jak susze i pożary czy powodzie, wywołane gwałtownymi ulewami. - Naukowcy nazywają je "bombami deszczowymi" - dodał. Gore mówił też o uchodźcach klimatycznych, którzy nie są objęci międzynarodowymi konwencjami, jednak istnieją i będzie ich przybywać. - Przez zmiany klimatu niektóre miejsca staną się niezdatne do zamieszkania. Co zrobią ludzie? Ruszą, by zamieszkać gdzie indziej - mówił.

Zanieczyszczenia zabijają w Polsce

Były wiceprezydent USA już na początku zaznaczył, że skoro jest w Polsce, to w jego prezentacji pojawią się obrazy m.in. z naszego kraju. Przytaczał przykłady efektu zmian klimatu w Polsce: falę upałów tego lata, dramatycznie niski poziom Wisły kilka lat temu, czy wreszcie... falę zimna. - Tak, fala zimna, wyjaśniał - też ma związek ze zmianami klimatu, a dokładnie z tym, jak zaburzają tzw. prąd strumieniowy wokół bieguna północnego. To swego rodzaju wir powietrza wokół całej planety, który ma ogromny wpływ na pogodę. Jego "przerwanie" spowodowało, że nad biegun wdarło się ciepłe powietrze, a zimne zostało „zepchnięte” (pisaliśmy o tym w Gazeta.pl) - z powodu anomalii temperatura w Warszawie była wtedy niższa, niż na biegunie.

Później Gore mówił o danych dot. skutków zanieczyszczeń w Polsce. - Polacy mówią, że mają dość – zaczął. - 33 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast UE znajduje się w Polsce - grzmiał Gore i pokazywał zdjęcia smogu w polskich miastach, ludzi w maskach antysmogowych i protestujących na rzecz czystego powietrza. - Dziecko urodzone w Warszawie, zanim skończy roczek nawdycha się tylu szkodliwych substancji, ile jest w 1000 papierosów. Czy to ma być ok?! - pytał i kpił, że "może odejście od zanieczyszczania zaszkodzi czyjemuś biznesowi".

Wcześniej były wiceprezydent podkreślał, że szkodliwe dla zdrowia zanieczyszczenia oraz gazy cieplarniane mają w dużej mierze to samo źródło - spalanie paliw kopalnych, węgla i ropy naftowej.

- Lekarze wykrywają nadciśnienie noworodków. Wywołują je zanieczyszczenia, które wchłania organizm matek. Co roku 47,5 tys. ludzi umiera w Polsce przedwcześnie z powodu zanieczyszczenia powietrza - mówił. - 80 proc. elektryczności w Polsce pochodzi z węgla - dodał. Dalej zwracał uwagę, że nie same zanieczyszczenia są zagrożeniem dla zdrowia. - Dotąd tropikalne choroby sięgają dalej na północ - mówił. Wymieniał przenoszone przez kleszcze choroby, których rozprzestrzenianie wiąże się ze zmieniającym się klimatem.

Ale według sondażu - to bardzo ważne - prawie 70 proc. mieszkańców Polski chce odchodzenia od węgla. Niech Bóg błogosławi obywatelom Polski.

- powiedział, po czym rozległy się oklaski. Później spotkał się z mieszkańcami Katowic. - Wcześniej bardzo niewiele osób rozumiało, że spalanie paliw kopalnych doprowadzi do globalnego kryzysu - wspomniał. Mówił o potrzebie sprawiedliwej transformacji dla regionów, takich jak Śląsk, które są zależne od paliw kopalnych. - Ale ta transformacja jest nieunikniona. A Śląsk ma przed sobą imponujące możliwości - podkreślał.

„Jestem optymistą”

Al Gore na obu spotkaniach podkreślał, że choć przedstawione przez niego dane i przykłady mogą być przytłaczające, to on uważa się za optymistę. Wymienił kilka powodów: nowoczesne technologie, zmiany, które już się dzieją i wreszcie wolę do działania wśród aktywistów, zwłaszcza młodych. Podkreślał, że energia wiatrowa czy słoneczna już staje się tańsza od tej z paliw kopalnych. - Nawet słynne muzeum węgla w Kentucky założyło panele słoneczne, żeby oszczędzić. Jesteśmy na progu rewolucji zrównoważonego rozwoju - wspomniał.

Stoimy przed najważniejszym i największym wyborem moralnym, z jakim ludzkość kiedykolwiek się zmierzyła. To, co robimy teraz w ciągu naszego życia, najpewniej będzie miało ogromny wpływ na wszystkie pokolenia w przyszłości

- mówił polityk. - Ale wy wszyscy dajecie mi nadzieję. Jesteście częścią światowego ruchu. To dzieje się wszędzie: protesty szkolne, uliczne demonstracje - przekonywał. Wspomniał, że sam brał udział w marszu w Waszyngtonie. - Kiedy pracowałem w Białym Domu, to nie wyobrażałem sobie, że będę kiedyś brał udział w proteście przed nim - żartował.

- Jeśli ktoś myśli, że ludzie nie są zdolni do stawienia temu czoła, to niech pomyśli o tym, z jak wieloma rzeczami musieliśmy zmagać się na przestrzeni dziejów - mówił.

Podczas rozmowy w Climate Hub Al Gore odpowiadał na pytanie, czy negocjatorzy na szczycie osiągną sukces? - Ze zrozumiałych powodów niektórzy mają niskie oczekiwania. Ale ja nie. To okazja dla polskiej prezydencji, by pokazać się jako lider i zaskoczyć - mówił.

- Czy polskiej prezydencji COP24 uda się stanąć na wysokości zadania, ponad interesami niektórych w biznesie węglowym i uznać szeroki interes narodowy? Myślę, że to więcej niż możliwe. Mam taką nadzieję. To lepszy wybór dla prezydencji, dla Polski i dla Śląska - powiedział.

Więcej o: