Czytelnicy komentują tekst o "leczeniu" raka witaminą C: Boli was to, że ludzie są wolni?

Sporą dyskusję wśród czytelników wywołał tekst opublikowany w Gazeta.pl dotyczący klinik oferujących terapie nowotworowe witaminą C. Wiele osób było oburzonych stosowaniem takich metod, niektórzy zwracali jednak uwagę, że ostateczna decyzja należy do pacjenta.
Zobacz wideo

W środę na portalu Gazeta.pl ukazał się tekst pokazujący działalność klinik oferujących leczenie nowotworów witaminą C. Zadzwoniliśmy do kilku prywatnych placówek, w których usłyszeliśmy wprost, że dzięki wlewom dożylnym można pozbyć się raka.

Onkolodzy zwracają jednak uwagę, że przekonywanie pacjentów o zbawiennych skutkach działania witaminy C w przypadku nowotworów jest oszustwem. Co więcej - aplikowanie takich wlewów u niektórych pacjentów może być niebezpieczne dla ich zdrowia i życia.

PRZECZYTAJ NASZ TEKST: Chory na nowotwór dzwoni do kliniki. "Możemy pana wyleczyć witaminą C". Padają konkretne ceny

Tekst wywołał wśród czytelników sporo emocji. Wiele osób zwracało uwagę, że rozumie pacjentów decydujących się na terapie alternatywne.

Trudno dziwić się osobom, rozpaczliwie czepiającym się każdego promyczka nadziei. Trudno, by myślały racjonalnie (..). Ale już można mieć pretensje do osób bezpośrednio niezaangażowanych - szerzenie ciemnoty w tak dramatycznych okolicznościach to coś wyjątkowo paskudnego. A hochsztaplerami powinien się zająć prokurator - to jeden z najpodlejszych sposobów zarabiania pieniędzy

- brzmi jeden z komentarzy.

Ludzie chcą żyć, dlatego chwytają się każdej nadziei. Gdyby polska służba zdrowia działała lepiej (nie mówię "dobrze"), inne byłoby również zachowanie chorych. Sposób leczenia nowotworów w Polsce jest daleki od poprawnego, kolejki, długie diagnozowanie, brak nowoczesnych terapii, wreszcie znieczulica lekarzy. Wszystko to powoduje, że chory rzuca się w ramiona hien, licząc na cud

- czytamy we wpisie na forum pod artykułem na Gazeta.pl.

Inni przekonywali, że wybór terapii jest prywatną sprawą pacjenta i nikt nie powinien w to ingerować.

Jeśli biorą witaminę C, obok właściwej terapii, i sami za nią płacą, to w czym problem?

- napisał jeden z czytelników Gazeta.pl.

A co was tak boli, że ludzie są wolni?

- skomentował ktoś inny.

Nie wszystkich przekonały wypowiedzi ekspertów i powoływanie się na szanowane instytucje medyczne. Wśród niektórych czytelników panuje pogląd, że kwestia działania witaminy C nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.

Lekarze odrzucają pewne rzeczy niejako z urzędu, podczas gdy nie wszystko zostało jeszcze przebadane w tej kwestii i potwierdzone w tę, czy w inną stronę. Moim zdaniem prawda leży gdzieś pośrodku - zapewne nie da się witaminą C raka wyleczyć, ale prawdopodobnie może ona być bardzo dobrym uzupełnieniem standardowej formy leczenia

- stwierdził czytelnik.

Tekst o terapiach witaminą C spotkał się również ze sporym odzewem na fanpage'u Gazeta.pl na Facebooku. Tam często wyśmiewano działalność klinik leczących w ten sposób nowotwory.

Osoby powielające twierdzenie, że leczy sok z buraka czy kiszonej kapusty, bądź wlew witaminy C, powinny być skierowane na leczenie psychiatryczne. Można zwiększyć odporność podczas leczenia, ale nie odstawiać lekarstw!

- czytamy w jednym z komentarzy.

Może jest na sali ktoś, kto się wyleczył witaminą C z raka? Bo na razie w tej dyskusji widzę tylko tych którym pomogła chemia i naświetlania, a nie widzę tych ozdrowiałych dzięki witaminie C. O czymś jednak to świadczy nieprawdaż?

- napisał ktoś inny.

Miałaś/miałeś do czynienia z terapiami alternatywnymi? Chcesz skomentować ten temat? Czekamy na listy pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl

Gazeta.pl to nie tylko polityka i gospodarka, ale też tematy lokalne, poruszające problemy mniejszych społeczności, bliższe ludziom. Poświęć trzy minuty i pomóż nam lepiej zrozumieć, o czym chcesz czytać. Kliknij tutaj, żeby rozwiązać krótką ankietę.

Więcej o: