W sobotę informowaliśmy o tragicznym porodzie, który miał miejsce w szpitalu w Łomży w nocy z 4 na 5 grudnia. Jak podają media, 31-letnia kobieta miała urodzić martwe dziecko. Niedługo po tym sama zmarła.
Tymczasem okazuje się, że kilka godzin wcześniej do szpitala trafiła kobieta w 39 tygodniu ciąży. W tym przypadku noworodek także urodził się martwy.
- Te dwa zdarzenia nie mają ze sobą związku. To są bardzo traumatyczne przeżycia, dla naszego personelu także - mówi w rozmowie z TVN 24 Hanna Majewksa-Dąbrowska, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.
Ze względu na powagę sprawy od Prokuratury Okręgowej w Łomży sprawę przejęła Prokuratura Regionalna w Białymstoku, która zdecyduje, czy te dwa przypadki nadal prowadzić odrębnie. - W toku pierwszych czynności śledztwa zabezpieczono dokumentację związaną z leczeniem osób pokrzywdzonych, zabezpieczono monitoring ze terenu szpitala wojewódzkiego w Łomży, a także przesłuchano w charakterze świadka męża zmarłej kobiety - powiedział Paweł Sawoń z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku
W poniedziałek i wtorek zostaną przeprowadzone sekcje zwłok. Sprawa prowadzona jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na utratę zdrowia i życia.